Kiedy 150 lat temu w Nowym Jorku Thomas Alva Edison prezentował pierwsze urządzenie do zapisu i odtwarzania dźwięku, miał marzenie, by jedną z funkcji jego fonografu było „tworzenie rodzinnej bazy nagrań złożonej z powiedzeń, wspomnień członków rodziny wypowiedzianych ich własnym głosem”. Marzenie to spełniło się po latach, gdy tylko magnetofony stały się powszechnie dostępnym sprzętem a zarazem narzędziem dokumentowania codzienności. Chyba w każdym domu, gdzie przekaz werbalny miał jakiekolwiek znaczenie, nagrywano wierszyki i piosenki dzieci, biesiadowanie u cioci na imieninach czy wojenne opowieści seniorów. Praktyka ta odeszła do lamusa, kiedy tylko pojawiły się komórki i zamiast nagrań dźwiękowych, zaczęliśmy masowo produkować „filmiki”. Może tylko radiowcy czy osoby związane z szeroko rozumianą branżą audio wciąż kolekcjonują domowe nagrania.
Do takich osób należy Léa Chatauret – autorka nagrodzonego na tegorocznym festiwalu Prix Europa dokumentu „À cœur ouvert” (ang. „Open Hearts”). Współpracująca z Arte Radio francuska dokumentalistka kilka lat temu postanowiła nagrywać przełomowe dla swojej rodziny wydarzenia, w których symultaniczność aż trudno uwierzyć. To, że dziewczyna nagrywanie ma we krwi wydaje się być oczywistym, skoro jej tato jest wybitnym realizatorem dźwięku, wyróżnianym wielokrotnie za nagrania muzyki klasycznej, nawet prestiżową Grammy. Jean to wymarzony bohater dokumentu dźwiękowego, tym bardziej, że znalazł się on w sytuacji granicznej (przeszczep serca) i zapewne te właśnie okoliczności spowodowały, że Léa sięgnęła po mikrofon. W audycji przenikają się dwa czasy: przeszłość, kiedy – jak mówi Chatauret – w „ciałach i sercach przedstawicieli czterech pokoleń rodziny dzieje się coś niezwykle intensywnego” oraz teraźniejszość, kiedy Léa, po raz pierwszy w życiu rozmawia ze swoim tatą tak szczerze i tak blisko. Do tej intymnej rozmowy, która jest osią dramatyczną programu – pewnie by nie doszło, gdyby nie tamta kumulacja a także szpitalne wyznanie ojca autorki na temat doświadczenia dysocjacji – oddzielenia tego, co przeżywa ciało od myśli i emocji. Okazuje się, że dysocjacja dotyczy również wydarzeń z bardzo odległej przeszłości, kiedy to Jean był molestowany seksualnie przez kierownika chóru chłopięcego, do którego uczęszczał jako chłopiec, a później nastolatek. Z czasem prześladowca stał się mecenasem Jeana – wówczas młodego reżysera dźwięku. Léa Chatauret namawia tatę do „spowiedzi życia”, a spowiedź ta pomaga jej samej zrozumieć własne lęki i ograniczenia (wszak w tej rodzinie bliscy sobie ludzie nie przytulają się i nie wymieniają pocałunków…).
Jakże przedziwna jest to spowiedź! Nie ma w niej westchnień, szlochów, zająknięć…Jest emocjonalny dystans a nawet chłód. Racjonalizowanie zachowań i uczuć. Brak oskarżeń czy wołania o pomstę do nieba. Co zatem sprawia, że chcemy słuchać jej więcej i więcej i że po prostu wierzymy bohaterowi? Myślę, że elementem pomagającym nam zbliżyć się do wewnętrznych światów bohaterów jest w tym przypadku przede wszystkim muzyka i warstwa dźwiękowa, której nie można utożsamiać ze zwykłym akustycznym efektem. Jean, wspominając dzieciństwo, dzieli się swoim muzycznym skarbem – nagraniem chóru, w którym śpiewał – i ta muzyka immanentnie scalona z opowieścią – staje się metaforycznym obrazem bolesnego doświadczenia. Jest to przejmujące „Ave Verum Corpus” Mozarta odtwarzane z porysowanej płyty; nagranie z trzaskami, niekiedy zwalniające, fałszujące… Obok muzyki organicznie związanej z fabułą nastrój narastającego napięcia kreuje minimalistyczna muzyka Arno Ledoux. Tak często wykorzystywane w opowieściach audio odgłosy bicia serca czy dźwięki aparatury medycznej, tutaj filtrowane i miksowane z tą bardzo szczególną muzyką współtworzą rytm opowieści, sygnalizując jednocześnie ten wymiar rodzinnej historii, którego nie sposób opowiedzieć słowami, jest on bowiem tajemnicą współodczuwania przynależną ludziom, których łączą więzy krwi. A jednak to właśnie dźwięk sprawia, że jako czuli słuchacze jesteśmy do odkrywania tej tajemnicy zaproszeni. Warto tu dodać, że za mistrzowską realizację dźwięku odpowiadał związany od lat z Arte Radio – Samuel Hirsch.