“Z braku ciepła” Magdy Skawińskiej. Uchem Krzysztofa Tubilewicza (audio recenzja)

Dzień dobry!

Witam w kolejnej recenzji dla Audionomii. To będzie nowość totalna…bywały rzeczy sprzed kilku dekad, a tym razem produkcja sprzed kilku dni: to reportaż Magdy Skawińskiej “Z braku ciepła”, wyemitowany w Radiowej Trójce 24 czerwca.

”Młodzi ludzie, którzy chcą się odurzać – sięgają po narkotyki, ale także inne leki… głównie opioidowe leki przeciwbólowe. Oskar – bohater reportażu – wziął pierwszy raz gdy miał 15 lat. Po dwóch latach po raz pierwszy pojechał się leczyć z uzależnienia” – czytamy we wprowadzeniu.

“Z braku ciepła” Magdy Skawińskiej. Uchem Krzysztofa Tubilewicza

To dwudziestominutowa monolityczna opowieść, bo jedynym rozmówcą jest tu sam Oscar.

Historia przerywana jest dosłownie paroma pytaniami autorki; rozmowa przeprowadzana jest w parku – dźwięk ptaków to jest coś, co jeżeli chodzi o efekty ambientowe – towarzyszy nam prawie przez cały czas. Autorka i rozmówca-bohater siedzą na ławce w parku. Minuta po minucie trwa obieranie samego przez siebie z warstw – przez bohatera tej trudnej opowieści: słyszymy o relacji z najbliższymi, historii uzależnienia i obserwacji swojego współuzależnionego środowiska.

To swoista spowiedź. Czasami bohater wraca do podjętych już przez siebie wątków; jest też pomieszkiwanie w różnych miastach, przebywanie na różnego rodzaju terapiach czy odwykach, i opowiadanie właśnie o tym, jak trudne rodzinne (i protorodzinne doświadczenia, bo jest też mowa o rodzinie zastępczej) wpłynęły na kondycję psychiczną bohatera i na to, że stał się on osobą uzależnioną.

Największą zaletą tego reportażu jest jego aktualność w kontekście pojawiającej się w polskich mediach dyskusji: o fentanylu, o Żurominie i w kontekście najnowszych interwencji najwyższych polskich władz w tej sprawie. To ważny temat i niebezpieczne zjawisko, choć nie epidemia! (Sprawa jest medialna, ale słynny psychiatra-terapeuta Robert Rutkowski zwraca uwagę na nieporównanie większe żniwo choroby alkoholowej i uzależnienia od alkoholu).  Niemniej: ta dyskusja pojawiła się i trwa… i bardzo dobrze że pojawił się w odpowiedzi na nią tego typu reportaż.

Plusem jest, że możemy przyswoić sobie taką historię osoby uzależnionej.

Natomiast… mnie osobiście nie przekonuje zazwyczaj forma taka “monolityczna” forma. Czyli w zasadzie pojedynczy głos, który
oczywiście czasami waha, załamuje, uśmiecha, śmieje… (To też jeden z mocniejszych fragmentów: kiedy bohater Oskar śmieje się sam z
siebie, że po wyjściu z jednego odizolowanego pobytu wziął narkotyki ponownie). Niemniej musimy bardzo skupiać się, chyba coraz bardziej, z każdą kolejną minutą, jeżeli jest to wyłącznie jego opowieść – przerwana tylko czasami głośniejszym śpiewem ptaków albo jakimś pojedynczym odgłosem z dworca kolejowego. To są raptem ilustracje do tego, co on opowiada.

Mam też małą awersję do zabiegu, który czasami ma miejsce w reportażach audio, i zdarza się tym razem, czyli…autor wyciągający ze swojego rozmówcy opis tego co się dzieje dookoła. Padają te zdania: że “siedzimy na ławce, dookoła siedzą ptaki na drzewach”. Wydaje mi się, że jest czasami szansa żeby to podać w lepszy sposób? Albo w ogóle tego nie mówić, bo te ptaki w tle słyszymy?

Jest też smutne pianinko i to już w drugiej minucie; i ten bliżej nieokreślony motyw kilkukrotnie nam tu wraca.

Myślę, że możnaby się pokusić o jakąś próbę oddania w warstwie dźwiękowej odmiennych stanów świadomości: tych błogich i tych
bardzo niepokojących, w których na pewno autor nie raz się znajdował. Myślęm że próba wejścia do hostelu, w którym przebywa na co dzień, w którym być może mieszkają też osoby z podobnymi trudnymi przejściami; jakaś próba większego zniuansowania dźwiękowego nawet w ramach tych ilustracji jego opowieści – wywołałaby mocniejszy efekt. Chyba taki ma być cel: żebyśmy na przykładzie tej jednostki bardziej zrozumieli emocje ,które targają osobami uzależniającymi się od tych substancji. A o zabiegi, które wymieniłem – możnaby się pokusić nawet w postprodukcji – i uczyniłyby tę historię jeszcze bardziej obrazową.

Jest też pewnego rodzaju happy-end oraz – już na samym końcu – nawiązanie do tego otaczającego dwoje rozmówców środowiska dźwiękowego.

Polecam oczywiście sprawdzić samemu, żeby wyrobić sobie zdanie.

Kolaż, Eliza Matusiak

This website uses cookies

We inform you that this site uses own, technical and third parties cookies to make sure our web page is user-friendly and to guarantee a high functionality of the webpage. By continuing to browse this website, you declare to accept the use of cookies.