Czy to tłumaczy, skąd wziął się pomysł na powstanie Radia Papesse?
Nie do końca. Na uniwersytecie miałam ogromne szczęście spotkać kolegów, którzy myśleli w podobny sposób. Zaczęliśmy rozmawiać i dyskutować, jak używać dźwięku z jednej strony jako eksperymentalnego narzędzia sztuki, z drugiej jako narzędzia, które pozwala opowiadać o świecie, w którym żyjemy. I mieliśmy ogromne szczęście, zupełnie przypadkiem poznaliśmy Marco Pierini’ego, ówczesnego dyrektora Muzeum Sztuki Współczesnej w Sienie, gdzie studiowałam. I on dał nam szansę, aby realizować nasze pomysły. Powiedział: podobają mi się wasze pomysły, nagrywajcie, rozmawiajcie z ludźmi, bawcie się tym, eksperymentujcie, zobaczymy co wam z tego wyjdzie. Myślę też, że to była bardzo bezpieczna sytuacja na początek. Nie była to bowiem praca dziennikarska, w której musisz zdobyć konieczne i właściwe informacje. Tutaj mogliśmy rozmawiać o ludzkich doświadczeniach, o sztuce i jej praktykowaniu bez konieczności oceny. Po prostu chcieliśmy zrozumieć. Tak się zaczęło, a potem Radio Papesse ewoluowało. Teraz prowadzimy go z Ilarią Gadenz. Zaczynałyśmy jako dziewczyny, teraz jesteśmy dorosłymi kobietami, a wszystko z nami razem dorosło. Podam kilka przykładów naszych działań. Projekt „La Radio a Pedali”, czyli radio na kolach, powstał, kiedy zostałyśmy zaproszone do udziału we florenckiej „Nuit Blanche”, czyli nocy artystycznej, poświęconej w całości muzyce. Samo zaproszenie było niezwykłe, bo pierwszy raz miałyśmy wziąć udział w dużej masowej imprezie. Do tej pory Radio Papesse istniało w Internecie, przestrzeniach eksperymentalnych albo emitowało swoje produkcje na antenach późną nocą. Ale ok, zaprosili nas, musimy to wykorzystać. Zdecydowałyśmy się wywrócić do góry nogami tradycyjny odbiór kultury wysokiej. Udało nam się namówić RAI Radio 3 na bezpośrednią transmisję radiową koncertu z opery florenckiej, który odbywał się w trakcie białej nocy. Ponad czterystu rowerzystów miało przyklejone radia do swoich rowerów i przebijało się z transmisją wysokiej kultury, z Bachem, Mozartem i Beethovenem, przez tłum na ulicach pełnych brzmień techno. To było chaotyczne i nieprzewidywalne, a całe wydarzenie zostało nagrane. Powstał audiodokument bez słów, opowiadający o białej nocy we Florencji i o zrównoważonym sposobie percepcji kultury wysokiej.
Innym działaniem były opowieści o Toskanii. To jest region dotknięty największą ilością turystycznych stereotypów. Pomysł polegał więc na tym, aby opowiedzieć o nim inaczej. Do pracy nad audio zaprosiłyśmy pięciu artystów wizualnych. Przegadaliśmy wspólnie sprawę, że powinniśmy skupić się na mniej znanych miejscach Toskanii. I tak powstało pięć radiowych opowieści. Jedna z nich dotyczyła Lardarello, gdzie jest elektrownia geotermalna. Mało kto o tym wie, że Włochy, a w szczególności południowa Toskania to drugi po Islandii obszar geotermalny w Europie. Po zrobieniu audio powstała gra planszowa, performance, film i wystawa, która nadal od czasu do czasu jest pokazywana.
Proponujesz wychodzącą od audio sztukę totalną. A jak to się ma do naszej codziennej pracy dziennikarzy i dokumentalistów?
Uwielbiam pracę dziennikarską, tradycyjne opowiadanie historii czy teatr radiowy, My jako Radio Papesse produkujemy dużo tradycyjnych, linearnych, narracyjnych opowieści. Ale też staramy się poszerzać obszar odziaływania dźwięku, przesuwać granice ekspresji, wywracać do góry nogami zastane schematy i traktować dźwięk jako artystyczne tworzywo. Moim zdaniem są opowieści, które wymagają dziennikarskiego podejścia i prostej linearnej konstrukcji, ale są też takie historie, które trzeba celebrować. Opowiadać w sposób poetycki, kreatywny, poruszający. To są historie o niezwykłych ludziach, zaskakujących zdarzeniach, nieoczywistych miejscach. Te opowieści wcale nie muszą mieć morału na końcu, w ogóle go nawet nie potrzebują. Myślę tutaj na przykład o „ Iolanda mi nant de nomini” (Wołają na mnie Iolanda), autorkami są Giorgia Cadeddu i Vittoria Soddu ze Studiolanda. Radio Papesse było producentem. To jest po prostu absolutnie uniwersalna historia, która poprzez przepiękny dźwięk celebruje życie wyjątkowej osoby. Jej niezwykły los poetki, outsiderki, ekolożki. Iolanda to postać bardzo pozytywna, zostaje z nami i zmienia nasze nastawienie do ludzi, świata, do życia. To jest właśnie jedna z takich historii, które trzeba celebrować Tak jak inne opowieści, w których każdy pojedynczy dźwięk znaczy. Nie potrzebuje nadmiaru, aby się zadziwić, zapamiętać. Czasem wystarczą pojedyncze słowa, czasem kilka innych dźwięków.
Tu znajdziecie „ Iolanda mi nant de nomini”:
https://www.radioatlas.org/iolanda-they-call-me-by-my-name/