Wspomniane trudności, z jakimi mierzy się Julia, spowodowane są alkoholowym zespołem płodowym (zespołem FAS), będącym wynikiem spożywania alkoholu przez kobietę w ciąży. Reportaż pełni funkcję informacyjną, ma za zadanie wyjaśnić odbiorcy, z czym borykają się dzieci, u których stwierdzono FAS i w jaki sposób wygląda praca z nimi. Jednak audycja jest przede wszystkim uhonorowaniem Celiny i Łukasza, którzy tworzą dom, specjalną przestrzeń, w której dzieciaki „spisane na stratę”, mają szansę na miłość i rozwój.
Element wyróżniający ten reportaż, to dominacja fragmentów bogatych w audiosferę domostwa i uchwycenie bohaterów w scenach. W zdecydowanej większości, gdy słyszymy któregoś z rodziców ich monologowi towarzyszy bogate w dźwięki tło i próby zainicjowania interakcji przez dzieci. Nagrania odbyły się w zamkniętej przestrzeni (domu Antczaków), jednak dzięki mnogości głosów, nie wyobrażamy sobie ograniczonego sześcianu. Z każdym kolejny hałasem czy śmiechem atmosfera niesie nas poza ściany i mamy poczucie, że dzieci dostały szansę wyjścia do świata. Audycja jest niezwykle ożywiona, między innymi dzięki dziecięcym bohaterom. Autor stanął na wysokości zadania i zdobywając zaufanie Julii, mógł nagrać jej śpiew i recytację, które są świadectwem dostrzeżonego przez Celinę potencjału.
W utworze fragmenty rozmów sam na sam z reportażystą są w zdecydowanej mniejszości, co dynamizuje utwór. Mówiąc o żywiołowości, wspomnę istotny aspekt, który wypłynął w trakcie dyskusji po odsłuchu audycji. Autor przyznał, że w postprodukcji zwolnił tempo mówienia Celiny, gdyż dla słuchacza prędkość jej artykułowania mogłaby być męcząca. Ta informacja poruszyła uczestników spotkania, niektórzy uznali, że przez taki zabieg Michał Słobodzian pozbawił bohaterkę jej indywidualizmu. Inni zaś, powtarzając za autorem, stwierdzili, że nie wpłynęło to na kształt wypowiedzi, jej merytoryczność i emocjonalność, tylko sprawiło, że wypowiedzi matki były przystępniejsze do wysłuchania. Osobiście obstaję przy drugiej opinii, nie wyczuwam w wypowiedziach Celiny niedopowiedzeń czy fałszu, a powtarzając za Kasią Michalak „mikrofon/rejestrator wychwyci nieuczciwość nagrywanego”. Nie sądzę, żeby w tym przypadku zmiana ustawień w programie do montowania dźwięku zawarzyła na autentyczności bohaterki lub zamgleniu jej wizerunku. Rozumiem intencje autora, liczba nakładających się na siebie dźwięków w towarzystwie dynamicznego monologu, mogłyby wpłynąć na komunikatywność przekazu bohaterki, który pojawia się w utworze najczęściej.
Konstrukcja reportażu jest klasyczna, słyszymy autora, który wciela się w rolę narratora przybliżającego nam miejsce nagrań i wprowadza niektóre wypowiedzi bohaterów, by stały się dla słuchaczy klarowne. Pojawiają się wspomniane już sceny, które pokazują relacje i nastroje panujące w rodzinie, ale także pozwalają dostrzec osobowość Julii. Dzieje się tak szczególnie we fragmencie, gdy dziewczynka chce zaśpiewać na potrzeby nagrania. Staje się to także potwierdzeniem słów rodziców – ośmiolatka potrzebowała odpowiedniego środowiska, by móc się otworzyć.
Wrażliwe i cierpliwe podejście Michała Słobodziana stało się kluczem do pokazania niezwykłych ludzi, którzy wypełnili swój dom niezwykłymi pociechami. Autor wykazał się czułością do dźwięku, otwartością i ogromnym zrozumieniem tej materii. Korzystając z fundamentalnych zabiegów pracy reportażysty udało mu się uchwycić obserwowaną atmosferę i przestrzec przyszłych rodziców przed szkodliwością spożywania alkoholu w trakcie ciąży. Siła tej audycji tkwi w jej prostocie i poszanowaniu dla przestrzeni bohaterów.
Reportaże do wysłuchania tutaj Audionomia Awards 2023 – posłuchaj finałowych reportaży – Audionomia audio reportaż dźwiekowy radio podcast
Recenzję napisała Julia Kowalczyk