„Wojna w Ukrainie ma szczególnie kobiecą twarz”. O reportażu Kasi Michalak „Lenka”

Jakiś czas temu w mediach społecznościowych przeczytałam słowa Pierwszej Damy Ukrainy, Ołeny Zełeńskiej, o tym, że „wojna w Ukrainie ma szczególnie kobiecą twarz”. Można je odnosić do wielu aspektów konfliktu zbrojnego wywołanego w lutym 2022 roku przez Federację Rosyjską. Do mnie słowa te wróciły po wysłuchaniu reportażu „Lenka” Kasi Michalak. Reportażu, który przede wszystkim jest artystyczną dźwiękową biografią bohaterki. To historia o Ukraince z polskim obywatelstwem, kobiecie, która z wielką determinacją pomaga innym potrzebującym, swoim rodakom, zajmuje się najtrudniejszymi przypadkami. Ale ta opowieść nie jest tylko o Lenie. To dźwiękowa podróż, pięknie estetycznie przygotowana, z uniwersalnym pytaniem, z przesłaniem rezonującym w człowieku długo po wysłuchaniu. Reportaż powinien tłumaczyć słuchaczowi świat, kształtować swoich odbiorców, poszerzać poglądy na temat człowieka i jego wyborów. Pewnie dlatego autorka na początku reportażu postawiła pytanie nadrzędne: skąd ta miłość w Lenie się bierze? Skąd w człowieku, bardzo zranionym w życiu, doświadczonym przez los biorą się tak duże pokłady dobroci i piękna? Reportażystka pyta: „Skąd Lenka czerpie, aby dawać?”.

pixabay.com

Gdy Kasia Michalak spotkała po raz pierwszy bohaterkę reportażu, zapamiętała ją, bo tak żarliwie dziękowała za pomoc Polaków. Razem z kolegami z redakcji odwiedzali punkty pomocowe na wschodniej granicy tuż po wybuchu wojny. Ale nie sądziła, że do niej wróci. Los chciał jednak inaczej. „Lenka” to nie jest opowieść o uchodźczyni, bo Lena już o kilkunastu lat mieszka w Polsce. Teraz stała się ważnym ogniwem łańcucha pomocowego. Jeździ do Ukrainy. Organizuje konwoje humanitarne, nawiązała wiele międzynarodowych kontaktów. W 2014 roku, po wydarzeniach na Majdanie, jak sama mówi, stała się dojrzałą, świadomą swej narodowości Ukrainką. Te wydarzenia dały jej poczucie tożsamości i więzi z ojczyzną. Pani Renata Mazurkiewicz, która od wybuchu wojny opiekuje się wolontariuszami w HOSiR, jako osoba z zewnątrz, podkreśla zaangażowanie Leny. Reportaż odsłania Lenę jako Ukrainkę, która niesie pomoc, jako kobietę ze swoimi marzeniami i pasjami sportowymi oraz jako człowieka, który ze swoją traumą przybywa do Polski w poszukiwaniu lepszego życia. To reportaż utkany z biografii Lenki, jej życia oraz z bieżących wydarzeń. Przeszywa słuchacza dreszcz, gdy kobieta rekonstruuje obrazy, jakie tkwią w jej głowie z czasów wojny. Mówi o pewnej matce spod Charkowa, która podróżowała z dwójką dzieci, w  tym jednym malutkim, o ojcu, który dotarł do Hrubieszowa z dziećmi, a po drodze „zgubili” żonę, o dwudziestoczteroletniej Irenie i jej półrocznej Daszy… „Gwałty, sklepy porabowane, prywatne mieszkania, tak bracia nie robią, tak ludzie nie robią” – komentuje kobieta przerażające zbrodnie w Buczy. A jakie było życie Leny przed przyjazdem do Polski? Jaki bagaż doświadczeń zebrała? W domu nie zaznała miłości, bardzo cierpiała, z mamą nie zbudowały żadnej więzi. Jako nastolatka miała myśli samobójcze. Pytała siebie: „dlaczego tak mnie nikt nie kocha?…”. Jako młoda mężatka trafiła z piekła do piekła, spotkała się z przemocą. A jej marzenia z lat młodości o karierze sportowej odeszły w niepamięć. Do Polski musiała przyjechać na zarobek. Poznany tu nowy mąż dał jej ukojenie, ale ich drugi syn urodził się z zespołem Downa… To dużo jak na jedną osobę.

Lena jest wyjątkową kobietą, a szczęściem reportera jest trafić na takiego bohatera. Kasia nie znała przecież wcześniej jej osobistej historii. To, co usłyszała, potrafiła ubrać w piękną dźwiękową formę, nadając historii uniwersalizmu. Ofiarowała nam, słuchaczom, przeżycia, emocje, pozwoliła na te trzydzieści minut przenieść się do prywatnego świata bohaterki. Dzięki konstrukcji reportażu, wykorzystanemu tworzywu otrzymujemy audio dokument, który jest „opowiadaniem faktu”, tzw. reportaż „z nadwyżką”, a jest nią właśnie to nadrzędne zacytowane przeze mnie wyżej pytanie.

Warto zwrócić uwagę na akustyczną materię, która mówi do słuchacza swoim własnym językiem. Na przykład moment ciszy, gdy reportażystka w swej narracji wspomina o niemożności rozegrania meczu na hali Hrubieszowskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, bo trwa wojna, a w hali koczuje pół tysiąca uchodźców. Albo wchodząca delikatna muzyka po pytaniu reportażystki: „A jak się Pani tutaj znalazła?”, która zwiastuje swoistą refleksyjność, zastanowienie. Jak się okazuje, historia życia bohaterki jest wyboista i wydaje się, że ponad siły jednego człowieka. Montaż wyraża twórcze myślenie autorki, łączy ona sceny według swojego pomysłu, ale – co należy podkreślić – nie otrzymujemy sztucznego konstruktu, mamy poczucie, że materiał dokumentalny podpowiedział reportażystce formę.

Narracja Michalak jest bardzo przemyślana, porządkuje historię, uzupełnia wiadomości, daje tło wydarzeniom. Stwarza syntetyczny obraz świata. Jest kompatybilna z rozmową Kasi z Leną. I choć reportaż wyrósł z intymnej osobistej rozmowy, w której stawiane przez dziennikarkę pytania ożywiały pamięć i wspomnienia bohaterki, wyzwalały szczegóły z życia, to siła tej audycji również tkwi w sposobie opowieści reportażystki.

W reportażu wiele jest też scen ukazujących bohaterkę w działaniu. Choćby zakończenie pokazujące Lenę w ciągłym ruchu, potrzebie dzielenia czasu pomiędzy rodzinę i tych, którzy potrzebują teraz wsparcia i realnej pomocy. Taka jest właśnie Lena, silna, niezależna, oddana. I świadoma tego jak ważne dla Ukrainy są obecnie kobiety. „Dziewczyny – mówi – póki jesteśmy my, kobiety, będzie Ukraina” – tymi słowami pociesza przyjeżdżające uchodźczynie.

 

Zapraszamy do wysłuchania reportażu 21.04.2022 Katarzyna Michalak „Lenka” – Polskie Radio Lublin

Recenzję napisała Joanna Bachura-Wojtasik

This website uses cookies

We inform you that this site uses own, technical and third parties cookies to make sure our web page is user-friendly and to guarantee a high functionality of the webpage. By continuing to browse this website, you declare to accept the use of cookies.