Wiedziałam, że ten reportaż powstaje i bardzo na niego czekałam. Czekałam na spotkanie z Panią Lidią Rosińską z Łukowa, założycielką Fundacji „Koci Galimatias”, przedsiębiorczynią, która pomaga bezdomnym kotom. Przez kilka lat znalazła domy dla sześciuset zwierzaków. Dziś działalność fundacji stoi pod znakiem zapytania. Brak środków finansowych sprawia, że codzienna walka o zapewnienie czworonogom odpowiedniego pożywiania, żwirku czy leków odbiera radość pomagania, a zasiewa lęk i niepewność jutra.
Do kociego azylu przybywa Katarzyna Michalak. Akurat trwa tam sesja fotograficzna, z udziałem niecodziennych modeli. Obiektyw musi uchwycić kilkanaście par kocich oczu, a nie jest to proste. Dlatego ich opiekunka, Pani Lidia, porusza zabawką, by nakierować odpowiednio wzrok zwierzęcia. Wszelkie odgłosy procesu fotografowania rejestruje radiowy mikrofon. Słyszymy dźwięki migawki aparatu, kocie mruczenie i pomiałkiwanie, a także komentarze fotografki.
Reportażystka pełni podwójną rolę: jest narratorką tej opowieści, wprowadzającą w kolejne jej aspekty, jest też uczestnikiem zdarzeń, komentuje, dopytuje, pozwala czworonogom na obwąchiwanie mikrofonu, a tym samym nam, odbiorcom, na usłyszenie mruczenia w ultra zbliżeniu. A jest to dźwięk piękny, wypełniający sobą całą przestrzeń.
Warstwa fabularna opowieści koncertuje się wokół kociej historii Pani Lidii, od spotkania z pierwszym czworonogiem, kotną Misią, która w dowód zaufania i oddania swej opiekunce okociła się u jej boku, aż do obecnych wyzwań związanych z prowadzeniem fundacji w trudnych finansowo czasach. Poznajemy Panią Lidię jako osobę wrażliwą, która nie wyobraża sobie „po prostu minąć głodne zwierzę” na ulicy, ale też świadomą i odpowiedzialną opiekunkę, która dba o odpowiednią dietę, badania weterynaryjne i tego też wymaga od osób adoptujących koty. Poznajemy też historie konkretnych kocich bohaterów, np. Pchełki i Bena oddanych po dwóch miesiącach adopcji, pięknookiego Maylo czy niewidomej w wyniku kociego kataru kotki, wałęsającej się latami po ulicach Łukowa. Pani Lidia i jej pomocnica Natalia pełne są podziwu dla kotki, która mimo niepełnosprawności walczyła o przetrwanie dla siebie i potomstwa, a dziś jest oparciem dla porzuconych kociąt w fundacji. Przykładów tego, że zwierzęta mają w sobie wrażliwość i mądrość, jest w audycji więcej.
Pani Lidia od dziesięciu lat nie miała dnia wolnego, nic dziwnego – obecnie ma pod opieką sześćdziesiąt czworonogów. „Spędza tu całe dnie” – mówi Natalia o Lidii. Ale to nie jest największy kłopot bohaterki. Największym wyzwaniem i trudnością są dziś finanse.
Ze zdjęć kocich modeli powstał kalendarz na 2024! Kupując go, wspomagacie „Koci Galimatias”.
Ja już go mam. Jest piękny!
Fundacja Koci Galimatias
KRS 0001049779
nr konta do wpłat darowizny 57 1870 1045 2078 1078 4285 0001
Recenzję napisała Kinga Sygizman