„Stare” potrafi być seksi. Przynajmniej w radiu…

Zmuszona do pozostania przez kilka dni w domu, postanowiłam…wyruszyć w audialną podróż na wyspę, którą śmiało można nazwać „radiowym rajem”. Kilka dni temu na chorwackim Hvarze zakończył się bowiem 27. Międzynarodowy Festiwal Radiowy Prix Marulić – „W stronę starych tekstów”. Finałowe prace wraz z transkrypcjami w języku angielskim dostępne są do 24 czerwca na stronie https://prix-marulic.hrt.hr . Warto posurfować w tamtym kierunku…

Hvar, fot. Kasia Michalak

Chorwacki festiwal docenia przede wszystkim odkrywczość w odczytaniu „starego tekstu”, intelektualną głębię przekazu i artyzm w potraktowaniu dźwiękowego tworzywa. Na Hvarze prezentowanych jest trzydzieści finałowych prac podzielonych na trzy kategorie: dokument, słuchowisko i krótka forma (audycja do 10 min.). Dziś festiwalowe rozumienie „starego tekstu” jest bardzo pojemne. Przypomnę tu fragment mojej relacji sprzed dwóch lat:

Na Prix Marulić skończył się już czas klasycznych adaptacji (w przypadku słuchowisk) lub inkrustowania dokumentalnej tkanki cytatami z dawnej literatury (w przypadku reportaży czy dokumentów). Łącząc “wczoraj” z “dzisiaj” trzeba zaskoczyć, zadziwić, albo po prostu wzruszyć autentyzmem tego połączenia. Natomiast „krótkie formy” to najczęściej mini eseje poetyckie, świetnie napisane i błyskotliwie zrealizowane dźwiękowo. O to, jak zmieniało się podejście do festiwalowego hasła, zapytałam Neila Sandella z Kanady – stałego bywalca i multilaureata Prix Marulić:

– „Stary tekst” to coś z przeszłości, co wybrzmiewa dzisiaj  – to chyba najbardziej liberalna definicja. Najpierw były to teksty w dosłownym znaczeniu, te  zapisane. Ale „stary tekst”  to przecież również historia mówiona, sztuka. Definicja poszerza się o niespisaną historię.. (…) Są utwory artystyczne, które mają bardzo luźny związek ze starym tekstem, ale odwołują się do skojarzeń i wyobraźni. Zatem z biegiem lat przesłanie Prix Marulić ewoluuje, poszerza się i to jest dobra droga – mówi Neil”.

Cytowany Neil Sandell zaprezentował w tym roku poruszającą mini opowieść o wpisanej w upływający czas miłości do żony. Pretekstem do podzielenia się bardzo intymnym zwierzeniem  stał się dla autora cowieczorny rytuał słuchania internetowych archiwów muzycznych (nagrania dźwiękowe to również teksty!) i natknięcie się na płytę z wariacjami na temat śmiechu. A miłość Neila i Danny zaczęła się nie tyle od pierwszego wejrzenia co od pierwszego uśmiechu właśnie. Warto posłuchać jak w miniaturze „The Last Laugh” autor prowadzi nas audialną ścieżką od uśmiechu do czułego wzruszenia.

Kategoria „króciaków” oferuje chyba najwięcej zaskoczeń co do kreatywności i pomysłowości autorów. Mnie powalił – niczym nadmorski huragan – mini dokument „A Mirror” genialnej Eleonor  McDowall, zrealizowany dźwiękowo przez Mike’a  Woolley’a (The Falling Tree Production). Audycja jest  kompozycją stworzoną  z zaskakującej poezji skali Beauforta  i dźwięków narastającego wiatru. Jak czytamy w streszczeniu utworu: „Skala ta jest najbardziej znana brytyjskim słuchaczom radiowym z nocnej audycji Shipping Forecast – raportu pogodowego dla mórz, który jest nadawany w BBC od 1925 roku. W „A Mirror” można usłyszeć byłego spikera BBC Radio 4, Steve’a Urquharta, który wielokrotnie czytał prognozę pogody na antenie, odczytując skalę”. No cóż – koncept ten zostawia słuchających nie tylko z szeroko otwartymi uszami, ale i buziami.

Kompania Falling Tree to multilaureaci Festivalu Prix Marulić. I tym razem zwyciężyli oni w kategorii „dokument” (miniatura „A Mirror” zajęła w swoich szrankach drugie miejsce). Nagrodzona Grand Prix audycja „Dust” ma charakter dyskursywny i dotyczy obecnego – granicznego momentu w geologicznych dziejach naszej planety. Główny bohater opowieści – islandzki pisarz Andri Snær Magnason  poszukuje języka, którym można by opisać ten czas, gdy ziemia formuje się na nowo. Nie ma już ratunku dla lodowców, a zatem i dla nas. Dlatego warto jak najintensywniej doświadczać natury, próbować zrozumieć, opowiadać o niej poprzez sztukę. Jak to czynić – podpowiada mitologia, która bardzo naturalnie wkracza do tej opowieści, ponieważ „mitologia jest o fundamentach. Słońce, księżyc, wiatr, oceany, wielkie powodzie i tragiczni bogowie… Żyjemy w mitologicznych czasach, w których wstrząsamy podstawami” – mówi główny protagonista, którego naturalność i wyrazistość jest wielkim atutem audycji. Na wyżyny audialnego dzieła wynosi ten ciężkawy ekologiczny temat właśnie sposób opowiadania bohatera, ale także niesamowita obróbka dźwięków dostarczonych m.in. przez zafascynowaną krajobrazem szkocką artystkę Katie Peterson (druga bohaterka „Dust”). Warstwa dźwiękowa jest organicznie związana z tkanką słowną – słyszymy tu na przykład dźwięki z wnętrza lodowca, a sposób ich łączenia ze słowem oraz z bogactwem dźwięków syntetycznych budzi skojarzenie z próbą oddania w audio procesów zachodzących  w strukturach geologicznych Ziemi. Podczas dyskusji wokół tej pracy (dyskusje można wciąż  oglądać na facebookowym  fan page’u Festiwalu), ktoś zauważył, że autorom udało się uczynić połączenie ekologii i mitologii bardzo seksownym. Myślę, że „seksowność” – a zatem powab, atrakcyjność, intelektualna i estetyczna przyjemność – to cecha tych najlepszych prac konkursu Prix Marulić, u których genezy stoi autentyczne doświadczenie czy bohatera, czy autora; doświadczenie, które jest wcześniejsze niż koncept (a nie odwrotnie).  Do takich prac na pewno trzeba zaliczyć polskie produkcje, które w tym roku bardzo godnie nas zaprezentowały. Na stronie Festiwalu Prix Marulić również odnajdziecie niezwykle poruszające słuchowisko Marty Rebzdy „Siostra Hioba” oraz groteskę Alicji Pietruczuk i Aleksandry Sadokierskiej „Wieś…a jakby jej nie było”.

Przede mną jeszcze dużo słuchania, do czego i Was zachęcam.

Kasia Michalak

This website uses cookies

We inform you that this site uses own, technical and third parties cookies to make sure our web page is user-friendly and to guarantee a high functionality of the webpage. By continuing to browse this website, you declare to accept the use of cookies.