Siła autentyzmu

O studenckim reportażu Katarzyny Rupiczak “Złote minuty” pisze Monika Siwak.

Eliza Matusiak

Autentyzm

Autentyczny – ta cecha w twórczości postrzegana jest jako niewątpliwa zaleta. Nie chodzi tylko  o oczywiste słownikowe  sprawstwo utworu, niebędącego kopią czy przeróbką (https://sjp.pwn.pl/szukaj/autentyczny.html), co już przecież wymaga pewnych umiejętności. W utworach non fiction autentyczność jest genologiczną istotą rzeczy – twórca pokazuje nam bowiem wycinek jakiegoś, czyjegoś świata zgodny z rzeczywistością. Bohaterowie to nie aktorzy, a  prawdziwi ludzie, ze swoimi niewymyślonymi przeżyciami, zachowaniami, myślami i emocjami. Filmowani, nagrywani, opisywani w zastanym otoczeniu, a nie w wykreowanej scenografii. Najważniejsza jednak, moim zdaniem, dla znaczenia danego dzieła, słownikowa definicja wyrazu „autentyczny”, zawiera się w słowach: „szczery, niekłamany, prawdziwy”. Chodzi bowiem o uchwycenie tej wielokrotnie podkreślanej przez reportażystów radiowych czy filmowców – dokumentalistów PRAWDY. Prawdy o człowieku, jego naturze, dylematach, wyborach. Prawdy o danym czasie, zdarzeniach. Prawdy psychologicznej, socjologicznej, dającej nam jednocześnie możliwość przejrzenia się w lustrze i spojrzenia z dystansu. Pozwalającej na przerażenie, zachwyt, wzruszenie i wreszcie przemyślenie. Autentyzm w tym właśnie znaczeniu stanowi o wyjątkowości i wartości reportażu Katarzyny Rupiczak pt. „Złote minuty”.

Utwór powstał „na rozkaz”, czyli jako zadanie na zaliczenie zajęć z przedmiotu reportaż radiowy na studiach dziennikarskich na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, które od lat mam wielką przyjemność prowadzić. Mogłoby się wydawać, że przymus wykonania takiej pracy nie sprzyja autentyzmowi czy spontaniczności. Jak się okazuje, nic bardziej mylnego. Liczy się bowiem osobowość i wrażliwość twórcy. A pani Katarzyna jest osobą niezwykle wrażliwą, pełną pasji i determinacji. Odważyła się i zechciała – podobnie jak przez minione lata sporo jej kolegów i koleżanek z uczelni – podzielić się swoją wrażliwością. W przypadku autorki „Złotych minut”, wrażliwością rozumianą dwojako – bardzo wysokim poziomem empatii wobec innych ludzi, a szczególnie wobec ich cierpienia oraz rozwiniętą emocjonalnością, delikatną konstrukcją psychiczną osoby, która intensywniej czuje. A jeśli ktoś czuje więcej niż inni, to wspaniale, jeśli potrafi to przekazać odbiorcom, by mogli także silnie coś przeżyć, a co za tym idzie, uwrażliwić się na czyjś los i społeczne problemy. Pani Katarzyna uwrażliwia nas na to, że w każdej chwili ktoś może potrzebować naszej pomocy. Natychmiastowej reakcji. Bo bez czyjejś reakcji ten człowiek po prostu umrze. Chodzi o umiejętność udzielania pierwszej pomocy. Nie każdy ją ma, choć każdy może ją zdobyć, powinniśmy to robić chętniej. Ważniejszy jest jednak postulat  autorki o zmianę sposobu myślenia – boimy się coś zrobić, widząc ranną czy nieprzytomną osobę, bo obawiamy się jej zaszkodzić, tymczasem to brak reakcji może skazać tę osobę na śmierć. Czasami wystarczy po prostu zadzwonić po karetkę.

Historia autobiograficzna

Reportaż „Złote minuty” jest autobiograficzną opowieścią. Autorka wprowadza nas we własne życie za pomocą pewnego przełomowego wydarzenia – nagłej konieczności podjęcia reanimacji przypadkowo napotkanego mężczyzny. To sytuacja ekstremalna i samo przedstawienie jej okoliczności i skutków mogłoby wypełnić treść utworu. W sensie dramaturgicznym dostajemy jednak znacznie więcej. Cofamy się w czasie i poznajemy źródło zainteresowania bohaterki udzielaniem pierwszej pomocy. W głosie narratorki ujawniają się jeszcze silniejsze niż na początku emocje. Bo chodzi o dramatyczne chwile dotyczące najbliższej osoby. Tragedii udało się uniknąć – dzięki pomocy specjalistów i …dzięki przypadkowi. Rola fatum, zbiegów okoliczności w naszym życiu jest także jednym z istotnych wątków tego reportażu. Zgodnie z najlepszymi zasadami konstruowania interesujących historii, zakończenie jest dla słuchacza sporym zaskoczeniem. Bo oto okazuje się, że mamy do czynienia z opowieścią o niespełnionym marzeniu. A ktoś pozornie nieważny na drodze do jego realizacji, brutalnie to marzenie zniszczył…. Dostrzegamy też pewien paradoks. A dzięki niemu rodzi się kardynalne pytanie – czy liczy się przygotowanie, wykształcenie, czy ważniejsze są: zaangażowanie, talent i czyny oraz wymierne efekty?  Niejedna z  biografii znanych i uznanych osób pokazuje nam, że finalnie bardziej istotne jest to drugie…

W realnym świecie  dochodzi  do kolejnego paradoksu – historia niespełnionego marzenia ukazująca ironię ludzkiego losu przynosi spełnienie innego, niespodziewanego marzenia. „Złote minuty” Katarzyny Rupiczak zwyciężyły w akademickiej odsłonie Ogólnopolskiego Konkursu Artystycznych Form Radiowych organizowanych przez Polskie Radio Pomorza i Kujaw w Bydgoszczy w 2019 roku. Jury w składzie: dramatopisarka Małgorzata Sikorska-Miszczuk, kompozytor Piotr Salaber i reportażystka telewizyjna Barbara Włodarczyk, przyznało studentce dziennikarstwa UKW nagrodę ufundowaną przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji „za wrażliwość społeczną, prostotę formy i błyskotliwą pointę opowieści”.

W sferze dźwięków, autorka swój intensywnie nacechowany emocjami  monolog uzupełniła o kilka efektów ilustrujących wydarzenia – sygnał karetki, śpiew ptaków w parku czy odgłos urządzenia monitorującego czynności życiowe. Sposób ich użycia wykracza jednak momentami poza ilustracyjny schemat –  dzięki wstawieniu ich w odpowiednim miejscu, między odpowiednimi słowami podbijane jest napięcie, a słuchacz jest na chwilę zwodzony przewrotnym środkiem stylistycznym.

Nawiązując do literatury można powiedzieć, że utwór Katarzyny Rupiczak wpisuje się w autentyzm jako kierunek „uznający za przedmiot twórczości jedynie osobiste przeżycia i doświadczenia życiowe autora, przedstawione w sposób możliwie jak najbardziej szczery, bezpośredni, subiektywny i nieskrępowany przez obowiązujące konwencje” (Słownik języka polskiego,  https://sjp.pwn.pl/szukaj/autentyzm.html). Taka postawa – bycia szczerym, czyli nie ukrywania swoich emocji, uczuć i myśli jest dziś czymś wyjątkowym w świecie, w którym na zewnątrz pokazujemy jedynie dobre chwile. Ujawnienie trudnych i bolesnych przeżyć zasługuje na docenienie, bo wymaga dziś odwagi, zwłaszcza wśród młodych ludzi. W czasach „przymusu szczęścia”, dla wszystkich, bez względu na wiek, może być ważną lekcją, bo przecież na obraz prawdziwych nas składa się zarówno nasza siła, jak i nasza słabość. Jak pokazuje –  jako jeden z wielu – przykład „Złotych minut”, w reportażu, często szczerością się wygrywa. A praca Katarzyny Rupiczak porusza sumienia i wzrusza, spełniając założenia twórców autentyzmu, głoszących „jedność prawdy artystycznej i życiowej”.

 

Reportaż do odsłuchania: Złote minuty – Polskie Radio PiK oraz Instytut Komunikacji Społecznej i Mediów (ukw.edu.pl)

 

Chcesz współtworzyć ten dział? Zapraszamy! Napisz: joanna@audionomia.pl

This website uses cookies

We inform you that this site uses own, technical and third parties cookies to make sure our web page is user-friendly and to guarantee a high functionality of the webpage. By continuing to browse this website, you declare to accept the use of cookies.