Powrót do dawnego życia? O reportażu „Dziewczyna z charakterem” Weroniki Puszkar

Kiedy w życiu przydarza nam się coś strasznego, dążymy do normalności. Chcemy robić wszystko to, co robiliśmy przedtem. Dlatego historia Maszy, Ukrainki z Czernichowa, kochającej zwierzęta, zupełnie mnie nie zdziwiła.

pexels.com

Przed wojną lubiła zajmować się końmi. Pech chciał, że pewnego dnia w stajnię uderzyła bomba, która wywołała pożar. Część zwierząt uciekła, potem trzeba było je przez wiele dni łapać. Masza wspomina całą sytuację z pewną dozą niedowierzania, tak jakby dalej nie mogła poukładać sobie w głowie wszystkich wspomnień sprzed wyjazdu do Warszawy.
To właśnie w Warszawie ją poznajemy. Przechadzamy się z psem, którym się zajmuje. Słuchamy historii z przeszłości. Pomiędzy słowami Maszy czujemy czułość, którą darzy każde zwierzę.
Opowieść urozmaicają wypowiedzi dwóch polskich pracodawców, których poruszyła właśnie czułość i determinacja Ukrainki. W zdobyciu pracy w podwarszawskiej stajni pomogły godziny spędzone z końmi przed wyjazdem. Kiedy zaszła potrzeba zmiany zajęcia i Masza zaczęła wyprowadzać psy warszawiaków, ich zaufanie uzyskała dzięki ciepłej osobowości i miłości do psów. W obu przypadkach bardzo pomogło uczęszczanie do technikum weterynaryjnego, w którym zdobyła profesjonalną wiedzę.
Nie sposób nie polubić Maszy. Choć towarzyszymy jej przez zaledwie kilkanaście minut, a przez większość nie opowiada o sobie, poznajemy ją od najlepszej strony. Dlatego zdziwienie wywołuje fakt, że tytuł reportażu, czyli „Dziewczyna z charakterem”, pada z ust bohaterki i odnosi się do… pieska, którym się opiekuje. Żaden z bohaterów reportażu nie opisuje w ten sposób Maszy, nie podkreśla jej nieustępliwości i pewności siebie. A jednak gdzieś z tyłu głowy pojawia się myśl „dziewczyna z charakterem to właśnie ona”.
Niestety, nie mogę ocenić tego materiału wyłącznie w superlatywach. Urzekła mnie bohaterka i jej historia, zniechęciła autorka reportażu. Niektóre z jej wtrąceń były niepotrzebnymi powtórzeniami tego, co powiedziała nam już Masza. Przecież to naturalne, że Ukrainka przebywająca w Polsce niecały rok, będzie mówić nieco innym językiem. Niektóre słowa będą mieć niecodzienne formy lub końcówki. Ale większość zdań padających z ust dziewczyny da się bez problemu zrozumieć. Przez większość czasu ma się wrażenie, że autorka chce ją poprawiać albo uczyć polskiego, choć sama tłumaczy, że chce ją po prostu dobrze zrozumieć.
Mieszane uczucia wywołuje we mnie również zakończenie reportażu. Nie dlatego, że jest źle skomponowane. Obrazuje ten powrót do normalności, do którego wszyscy dążymy, gdy wydarzy nam się coś strasznego. Masza nie zostaje w Warszawie. Wraca do Czernichowa. Dalej uczy się w technikum, spędza czas z rodziną. Jej historia wraca do stanu sprzed wyjazdu. Ale tylko pozornie. Ciągle brakuje prądu, światła, zajęcia odbywają się rzadko. Mimo wszystko Masza wydaje się być szczęśliwa. Mówi, że się już przyzwyczaili. Przyzwyczaili się do myśli o śmierci…
I choć ta puenta stawia wojnę w zupełnie innym świetle niż opowieść o płonącej stajni z początku reportażu, nie wiem, czy daje mi tyle nadziei, ile słychać w głosie Maszy.

Reportaż do odsłuchania na stronie Polskiego Radia “Dziewczyna z charakterem”. Reportaż Weroniki Puszkar [POSŁUCHAJ] (polskieradio.pl)

Autorką recenzji jest Małgorzata Moraczewska – studentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Gdańskim.

This website uses cookies

We inform you that this site uses own, technical and third parties cookies to make sure our web page is user-friendly and to guarantee a high functionality of the webpage. By continuing to browse this website, you declare to accept the use of cookies.