“Niektóre miejsca w szybkim tempie się zmieniają” – opowieść Izy Dłużyk – fieldrecorderki z Gdańska [audio]

Izabela Dłużyk już w dzieciństwie interesowała się przyrodą, zwłaszcza ptakami i ich głosami. Dziś na podstawie dźwięku potrafi rozpoznać ponad dwieście gatunków ptaków występujących w Polsce. Iza nie tylko uważnie słucha, ale i nagrywa ptaki oraz inne odgłosy przyrody. Całe godziny potrafi spędzać w lesie, rezerwacie, czy parku. Opowieści Izy wysłuchała Magda Świerczyńska-Dolot

Iza Dłużyk opowiada w lesie…

I teraz chodzi o to, żeby z tego ogólnego chóru porannego zlokalizować sobie coś konkretnego, dlatego że ja też nagrywam takie pejzaże całościowe, ale do nagrywania pejzaży całościowych stosuję specjalny mikrofon, który zostawiam na statywie. A ten mikrofon, który mam tutaj teraz przy sobie, to jest mikrofon paraboliczny. On też jest mikrofonem stereofonicznym, ale jest dostosowany do nagrywania bardziej konkretnych gatunków, dlatego że parabola działa trochę jak takie przybliżenie. I na przykład jak się słucha takiego typowego ptasiego chóru rano i na przykład zdecydujemy, że chcemy jakiegoś konkretnego ptaka uwypuklić w tym chórze, to wtedy możemy sobie konkretnie na niego nakierować parabolę.

I poza tym, że będziemy mieli to całe tło, które zostaje bez zmian, to tylko dodatkowo jeszcze ten konkretny ptak będzie brzmiał wyraźniej, niż gdybyśmy tej paraboli nie użyli. I to na przykład różni się od mikrofonów kierunkowych, dlatego że mikrofony kierunkowe działają w ten sposób, że one tłumią wszystko to, co jest poza tym naszym głównym, docelowym dźwiękiem, a mikrofon paraboliczny niczego nie tłumi, tło zostaje bez zmian, o tam w tle kruki przelatują, ale ma za zadanie dodatkowo wzmocnić jakiś konkretny, wybrany przez nas dźwięk. Polega to na tym, że mam część mikrofonu, tak naprawdę rączkę z takim trochę też kablem, na którą nakładam parabolę. To jest taki dosyć duży, trochę jakby taki plastikowy talerz. On ma mniej więcej 57 cm średnicy i jak się manipuluje tą parabolą, to to mniej więcej właśnie brzmi tak, jak tu słychać.

Jakby w środek tej paraboli, od wewnątrz, wkładam mikrofon, który też ma u góry i na dole taki jakby dysk, też taki plastikowy, który ma zadanie rozdzielać lepiej oba kanały, tak żeby ta stereofonia była lepiej zachowana. Muszę tu tylko jeszcze taki gwint dokręcić, żeby ten mikrofon się nie przesuwał. Tutaj akurat mam model, który ma ten przewodnik głosowy. Stan baterii wysoki, akurat mam go ustawionego na język angielski.

Ogólnie to jest tak, że tutaj, gdzie jesteśmy, czyli Dolina Czystej Wody, mamy typowy miejski las. Czyli z jednej strony fajnie, bo wiadomo, że zawsze to są tereny zielone i zawsze jednak jakaś taka różnorodność przyrodnicza jest. Ale z drugiej strony w takich miejskich klasach, jak na przykład tutaj w Gdańsku, mamy problem bardzo duży z ruchem ulicznym, w sensie po prostu z tym odgłosem ruchu ulicznego, który jest wszędzie i to nawet w nocy. I to jest też tak, że jak my czegoś słuchamy, na przykład jesteśmy w lesie takim właśnie i słuchamy sobie ptaków, to my jesteśmy w stanie ten dźwięk tego szumu, ruchu ulicznego zupełnie zignorować.

Dlatego, że jakby nasz mózg koncentruje się na czym innym i my jesteśmy w stanie po prostu nie zwracać uwagi na ten szum w tle. Ale z mikrofonem jest taki problem, że mikrofon niczego jakby sam z siebie nie odrzuca, nie filtruje i nagrywa wszystko dokładnie tak jak jest. I potem się okazuje, że jak na przykład nawet nagrywam… Próbowałam kiedyś kilka lat temu w Dolinie Samborowo nagrywać puszczyki w nocy, ale to się teraz pozmieniało, bo ta lipa, w której one miały dziuple, z tego co wiem, padła ostatnio przez te wichury, które były, więc właściwie to nawet nie wiem, gdzie one teraz są i czy w ogóle są. W każdym razie kiedyś próbowałam je nagrywać i kiedy później odsłuchiwałam to nagranie, to się okazywało, że to brzmi jak ja bym była w centrum Nowego Jorku.

To też pokazuje, w jakim stanie zanieczyszczenia dźwiękowego jest tak naprawdę to całe środowisko. Miejskie nawet wtedy, kiedy mamy jakieś tereny, które z założenia są terenami takimi raczej przyrodniczymi, to jednak to i tak już tutaj nam ta cywilizacja dźwiękowo bardzo mocno ingeruje. A mówię o tym dlatego, że właśnie kiedy nagrywam w takich miejscach, bo też nagrywam, nie tylko gdzieś w jakichś dziczach, nie wiadomo jakich, to wtedy się decyduje na parabolę.

Dlatego, że z parabolą jestem w stanie rzeczywiście z tego częściowo ptasiego, częściowo samochodowego szumu, wyłowić coś interesującego i coś, na co warto zwrócić uwagę. Generalnie, kiedy decyduje się na nagrywanie takich typowych pejzaży bez parabolicznych na statywie, bo mikrofon paraboliczny po prostu trzymam w ręce i manipuluję tą parabolą tak, jak potrzebuję, to wybieram takie tereny, w których ten ruch uliczny jest albo jak najmniejszy, albo nie ma go wcale. Spróbuję tutaj też się zorientować, gdzie najlepiej się na niego… O! Przed nami jest pierwiosnek. Jeśli się nie przestanie odzywać w momencie, kiedy akurat będę włączała przycisk nagrywania, ten taki rytmiczny…

Jeszcze może raz będzie za chwilę. O, to jest dokładnie pierwiosnek. On ma w wielu językach nazwę, którą nawiązuje właśnie do tego takiego rytmicznego śpiewu. Po niemiecku na przykład Zilpsalp, po angielsku Tchivtschow. Dzisiaj pobudka była o 3.20, dlatego że chciałam zostawić, przed naszym spotkaniem jeszcze, chciałam zostawić drugi mikrofon, taki właśnie nieparaboliczny, w rezerwacie przyrody Beka, dlatego że tam jest taka ścieżka przyrodniczo-dydaktyczna, która kiedyś była udostępniona do zwiedzania, teraz jest zamknięta i żeby tam móc cokolwiek robić, potrzebne jest zezwolenie.

I właśnie zostawiłam ten mikrofon, który pracuje na statywie, zostawiłam tam w rezerwacie. On tam będzie nagrywał przez około dwie doby. I po tym czasie go odbiorę, ale to jest też takie trochę do celów nie tylko takich zupełnie relaksacyjnych, żeby sobie ponagrywać ptaszki, ale to też chodzi o to, żeby sprawdzić, jaki efekt ma zamknięcie tej ścieżki, która już chyba trzy lata temu miało miejsce, jeśli dobrze pamiętam, na ptaki, które tam mieszkają. Czy to się faktycznie zmieniło?

I co się zmieniło w tym zestawie gatunków, bo mam porównanie, jak czasami coś nagrywałam w tym rezerwacie wcześniej, chociaż zawsze wtedy nagrywałam tylko wcześnie rano i krótko, nie można było tego sprzętu tam zostawić na dłuższą metę, dlatego że tam po prostu bardzo dużo ludzi przychodziło, a wiadomo, że to zawsze jest ryzyko. A teraz, kiedy tam już nikt taki postronny nie ma za bardzo wstępu, to jak najbardziej mogę sobie też pozwolić na to, żeby zostawić ten sprzęt tam. O, sosnówka nam się tutaj też odzywa.

Zmierzam do tego, że zdarzyło mi się też kiedyś pojechać w pewne miejsce, tu niedaleko też Trójmiasta, bo miałam tam jakby taką sugestię, że tam mogą być lerki. Chciałam nagrania lerek też do mojej pracy doktorskiej, ale okazało się, że tam już po prostu ich nie ma. I wtedy pamiętam, że z tego miejsca pojechałam, żeby zostawić… Zupełnie spontanicznie, nie planowałam tego wcześniej. Pojechałam zostawić sprzęty, bo jest w Dolinie Redy taka jedna ulica, w której śpiewa kilkanaście słowików szarych.

Wydaje mi się, że to miejsce niedługo zniknie, bo ono jest tak małe i powiedzmy nieistotne, że pewnie niedługo je zagospodarują. Ale na razie jeszcze ono jest. Są zakłócenia, bo w tle też słychać ulice, ale korzyści zdecydowanie przewyższają, powiedzmy, te różne wady, bo naprawdę tam jednocześnie słychać z jednego miejsca na przykład cztery słowiki. Więc to się bardzo rzadko zdarza, w tak bliskiej odległości od Trójmiasta, ale akurat właśnie tam coś takiego jest. I dlatego tam zostawiłam też sprzęt, odebrałam go rano, także mam pięknego słowika.

Wprawdzie on raczej już był sparowany, dlatego że późno wieczorem przestał śpiewać i odezwał się dopiero rano, a to była połowa maja, więc to faktycznie już jest taki moment, że one są raczej poparowane. Na pewno w tym roku też się tam wybiorę jeszcze raz, dlatego że dopóki to miejsce jest, to zamierzam je odwiedzać, bo ono może niedługo zniknąć i po prostu nie będzie wtedy już gdzie iść na słowiki. O, strzyżyk.

Dlaczego ten słuch jest dla Ciebie taki ważny?

 

Na początku pomyślałam sobie, że teoretycznie mogłabym zacząć od takiego banału jak bo nie widzę, ale wydaje mi się, że to chyba nie jest wyjaśnienie, ani nie o to chodzi, bo nawet osoby niewidome, które są niewidome od urodzenia, czyli tak jak ja, niekoniecznie muszą być aż tak nastawione na dźwięki, bo są osoby, dla których to nie ma aż takiego znaczenia. W sensie nie, że ich nie odbierają, bo odbierają, ale po prostu nie koncentrują się na tym aż tak bardzo i to nie jest dla nich aż takim priorytetem. Więc to nie jest odpowiedź, mimo że teoretycznie mogłoby się tak wydawać w pierwszym momencie.

Na pewno nie odpowiedź, która by to wyjaśniała w sposób taki wyczerpujący. Więc chyba, jeśli nie to, to zostaje chyba kwestia charakteru. Na pewno, gdybym widziała, to może prawdopodobieństwo, że akurat skoncentruję się na dźwięku, pewnie byłoby mniejsze. Bo czemu nie? Tym bardziej, że to widać na przykładzie środowiska ornitologów, albo też osób, które się zajmują ptakami bardziej amatorsko, dlatego że mamy głównie nastawienie na fotografowanie. Tak są konkursy dla fotografów, konkursy na najlepsze zdjęcie, jakieś kategorie różne.

Jest także koło ornitologiczne. Tak jest na przykład w KOS-ie tutaj u nas na Uniwersytecie Gdańskim. Ja tam byłam przez krótki czas, ale potem zrezygnowałam, dlatego że uznałam, że mamy inne nastawienia, mamy inne ukierunkowania. Oni głównie się zajmują liczeniem i obrączkowaniem. I nie mówię tego w negatywnym sensie, bo to nie chodzi o to, że ja do nich przyszłam, oni nie byli zainteresowani. Ale po prostu chodzi o to, że mają inny profil działalności.

Nie tyle koncentrują się na słuchaniu i na przykład rozpoznawaniu, monitorowaniu ptaków na podstawie głosów, ile właśnie na podstawie tego, co można zobaczyć, co można policzyć, co można

zaobrączkować. I tak jest bardzo często. A czemu jest tak, że ja się interesuję dźwiękiem? Coś widocznie takiego musiało być we mnie, jakby w mojej takiej wrażliwości specyficznej, która raczej wyszła poza to, co tak elementarne, jeśli chodzi o to postrzeganie dźwięku, bo przecież dzieci mają różne fazy, różne etapy.

A od momentu, kiedy ja jakoś zaczęłam w czwartej klasie podstawówki interesować się ptakami i zainteresowałam się właśnie głosami, to to nie był jakiś epizod, który przeszedł, który minął, ale to zaczęło się coraz bardziej rozwijać. Pamiętam do tej pory, jak zaczęłam poznawać ptasie głosy w sposób bardzo uproszczony, bo nawet nie miałam żadnej kasety, tylko w takiej encyklopedii na CD-ROMie moje cięcie miały jakieś takie przykłady krótkie, tam może z 5 sekund i takie bardzo złe jakości, ale jakieś były ptasich głosów. I pamiętam dostałam od pani Leśnik podczas Zielonej Szkoły kasetę z głosami płazów. I to była już taka naprawdę dobra kaseta.

I pamiętam, dlaczego o tym mówię, dlatego że ja też byłam tym zafascynowana. Więc to nie tylko chodziło o ptaki, to ogólnie chodziło o dźwięk. I do tej pory pamiętam, jak ja się uczyłam tych płazów, a to jeszcze było tak, że tam na tej kasecie były zapowiedzi po łacinie, nie po polsku. A że jakoś nie przeczytałam tej książeczki, która była dołączona do kasety, nikt mi tego jakoś nie przeczytał. Więc ja nie znałam nawet tych nazw. Był taki okres po polsku, tylko znałam po łacinie.

Więc wiedziałam, że jakaś żaba się nazywa filarborea, to była rzekotka drzewna, tak? Tego nie wiedziałam. Albo na przykład rana lidibunda, czyli żaba śmieszka. A taki pierwszy świadomy dźwięk, który do Ciebie dotarł i tak przeszedł przez całe Twoje ciało, pamiętasz co to było? Nie wiem, czy pierwszym ptakiem, na którego nie zwróciłam uwagi. Czyli ptakiem. Tak, ptakiem. Ale to był ptak, z tego co pamiętam.

fot. Karol Niemiec

Jaki był pierwszy dźwięk, który usłyszałaś tak świadomie?

Nie wiem czy to nie był piecuszek. Nie jestem teraz pewna, bo ja wtedy go nie rozpoznałam. Ale jakoś tak kojarzę tę melodyjkę. Piecuszek ma taki charakterystyczny śpiew, że on ma takie bardzo miękkie frazy, które zaczyna od najwyższej, powtarza kilka razy, przechodzi do niższej, jeszcze niższej i ma taki zawijas trochę na końcu. Bardzo miękki, bardzo przyjemny śpiew. Także na przykład w lesie, kiedy się tego słucha, bardzo ładnie taki daje efekt, jeszcze szczególnie z jakimś echem na przykład.

Wydaje mi się, że ja go słyszałam i miałam wtedy chyba jakieś 6 lat. Nie pamiętam tego tak dokładnie, ale tak mi się wydaje, że chyba zwróciłam uwagę właśnie na ten głos, że był taki delikatny, taki właśnie ładnie brzmiący.

Zwracałam uwagę na pewno też na te różne owady, szczególnie na przykład latem. Próbowałam łapać koniki polne po dźwięku, ale oczywiście wtedy to, teraz wiem, że to było zupełnie nierealne, ale wtedy tego nie wiedziałam, a może mi to też nie przeszkadzało. Po prostu ciekawiły mnie te różne odgłosy. Ja rozpoznawałam je po dźwięku, w sensie wiedziałam, że to są różne, bo różnie się odzywają, ale nie znałam tych gatunków. Ale pamiętam właśnie też, że to było coś, co mnie interesowało. Wodę, pamiętam też jakieś wodospady, jak zdarzało mi się słyszeć coś, to zwracałam uwagę. Dziadek mi kiedyś powiedział, że woda w ten sposób rozmawia. I sobie tak to wzięłam do serca dosyć chyba.

Pamiętam jeszcze, że miałam kiedyś taką sytuację, ale to nawet nie jestem pewna, czy to faktycznie się wydarzyło, bo to było tak wcześnie. Miałam wtedy jakieś dwa lata, może jeszcze wcześniej. To akurat wiem, bo wiem, gdzie to było. Ja wtedy byłam w Stanach Zjednoczonych, bo operację miałam na retinopatię wcześniaczą. Niestety one okazały się potem bez rezultatu, ale wtedy tego jeszcze nie było. Wiadomo, że jakby to się nie uda, więc były próby. Może akurat chociaż coś by się udało z tego wzroku ocalić, ale okazało się później, że było za późno.

Któregoś razu byłam znowu na placu zabaw i zaczęła się burza. I pamiętam, w pewnym momencie właśnie dał się słyszeć taki odgłos właśnie pioruna. I ja miałam wrażenie, dlatego że dzieci, i to jest też coś, czym ja się zajmuję w mojej pracy doktorskiej, bo dzieci małe mają takie wrażenie, że jeśli słyszą jakieś dźwięki, które im się kojarzą z jakimiś słowami naszego języka, to że to faktycznie są te słowa. Ja na przykład też miałam taką sytuację, że tam jak byłam w Stanach, widocznie często musiałam słyszeć, jak ludzie do siebie mówili, „come on”, „come on”. I pamiętam, że mi się wydawało, że ten piorun też tak zawołał, to właśnie taki „come on” był, taki głośny trzask.

Coś musiało być w tym dźwięku takiego, że ja sobie to przetłumaczyłam na słowa. I do tej pory pamiętam. I tego się trochę wystraszyłam. Ale to naprawdę było bardzo, bardzo, bardzo wczesne dzieciństwo. W 2017 roku, chociaż ja zawsze mówię, że ja chcę się głównie koncentrować na polskiej przyrodzie i jakby nie zmieniam tego nastawienia, ale w 2017 roku udało mi się wyjechać do Peru. Może tylko powiem takie jedno zdanie, czemu akurat do Peru. Ja się też interesuję to, że ptakami i nagrywaniem, zresztą nie tylko ptakami, to wiadomo, ale też interesuję się pewną szczególną grupą ptaków, którą są papugi.

Zresztą sama nawet mam w domu też papugi. Ale zaczęłam się interesować właśnie akurat tymi ptakami, kiedy jeszcze byłam w gimnazjum i pamiętam, że wtedy po prostu powiedziałam, że ja chcę papugę dostać. To jest inna sprawa, taki wątek poboczny. W każdym razie dowiedziałam się wtedy, że w Peru, ogólnie w Amazonii, ale Peru jest najbardziej znane właśnie z tego. Są takie w niektórych miejscach, takie gliniaste klify, przy niektórych rzekach, na przykład na rzece Tambopata, to jest jeden z dopływów właśnie Amazonki, na których papugi się zbierają praktycznie każdego dnia w bardzo dużych stadach właśnie, żeby jeść glinę.

Zastanawiano się, dlaczego tak jest. Przypuszcza się teraz, że chodzi o m.in. uzupełnianie sodu, ale nie tylko. Na pewno wiadomo, że to też ma funkcję społeczną. I to jest coś bardzo spektakularnego i wizualnie, dlatego że robi się wtedy bardzo kolorowo, i dźwiękowo. I właśnie też to jest coś, co mnie zainteresowało. I m.in. dlatego chciałam pojechać do Peru i to uwiecznić i nagrać konkretnie takie zbiorowisko na takim klifie. Udało mi się to zrealizować dzięki temu, że zorganizowałam kampanię finansowania społecznościowego i potrafiłam, jakoś tak mi się udało na tyle przekonać do siebie te osoby, które to znalazły, że one zdecydowały się to wesprzeć.

Niestety jeszcze nie wydałam płyty. Mam okropne opóźnienie właśnie z tym, ale już mam praktycznie wszystko przygotowane. Akurat zupełnie niedawno udało mi się nawiązać kontakt z osobą, która pomogła mi trochę ze zdjęciami, dlatego że ja też powiedziałam, że będę chciała, żeby to też ukazało się w formie takiego trochę albumu zdjęć. Nagranie jedno z pierwszych, które zrobiłam, to jest dokładnie to, o co mi chodziło, czyli papugi, które się zbierają na tym gliniastym klifie.

Powiem jako taką krótką dygresję, że akurat to nagranie niechcący skasowałam i na szczęście udało się je odzyskać z karty pamięci, bo gdyby nie to, to miałabym wszystko, tylko nie to właśnie akurat o co mi najbardziej chodziło, ale na szczęście je mam i na szczęście nic się z tym nie stało. Co nie zmienia faktu, że kiedyś się zorientowałam, że niechcący zamiast to nagranie skopiować, to je usunęłam, zrobiło mi się na moment zimno, ale na szczęście ono jest. I na początku, ja nie pokażę całości, ale chcę pokazać ten kontrast, na początku słychać, że te papugi gdzieś się zbierają dalej, gdzieś tam na okolicznych drzewach siadają, a później już jest jakiś czas, moment, kiedy one faktycznie już są na tym klifie i już tą glinę sobie tam wydziobują i słychać po prostu, że są faktycznie bliżej.

To zacznijmy od tej pierwszej sceny, kiedy dopiero jakieś gdzieś tam w oddali się zaczynają gromadzić. Tak, tak. Akurat tutaj staramy się słychać głównie ary kasztanowoczelne. Mamy jeszcze trzecinę. O, to jest… chwila później. Najpierw sznurka trochę amazonek skromnych. A jeszcze dalej. Akurat teraz przylatują piony niebieskogłowe. Widzicie, one lecą.

I teraz właśnie też, z tego co pamiętam, poderwą się w powietrze amazonki. Ogólnie cały stąd się poderwie, bo tam przyszły pekari, to są tamtejsze dziki. I papugi się przestraszyły. Chyba w tle powinno się wydarzyć. Ale to jest nie jest już… O, teraz! Także ogólnie bardzo dużo się działo. O, znowu coś leci teraz. A jeszcze z takich innych, ciekawszych nagrań udało mi się nagrać zupełnie przez przypadek wyjca rudego. To jest taka małpa, która właśnie też tam występuje w Amazonii i ma bardzo charakterystyczny głos.

I to było o tyle przez przypadek, że ja wtedy akurat nagrywałam grupę Pekari i w pewnym momencie zupełnie akurat nad moją głową zaczęło się odzywać wyjazd, więc miałam bardzo dużo szczęścia, że był tak blisko. Zobaczcie, jaka to jest! Zupełnie niesamowity dźwięk szumów. Trochę gdzieś w oddali mamy Czyżyka. To jeszcze może spróbuję tam do niego za chwilę podejść, jeśli się uda. Mamy sikorkę modraszkę strzyżyka. Ale już teraz jest trochę ciszej niż było.

To już nie jest ten wysyp, który miałyśmy na początku. Także to naprawdę się zmienia praktycznie nawet nie z godziny na godzinę, ale właściwie można powiedzieć, to prawie z minuty na minutę. Albo na pewno z kwadransa na kwadrans. Podejdę tu do tego strzyżyka trochę jeszcze. Mam nadzieję, że nie idę do kwiatki. Może jeszcze będzie śpiewał, kiedy… O, strzyżyk. Dobrze go słychać. Ale strzyżyki już mam, a strzyżyków mniej, więc jednak się skoncentruję na strzyżyku.

This website uses cookies

We inform you that this site uses own, technical and third parties cookies to make sure our web page is user-friendly and to guarantee a high functionality of the webpage. By continuing to browse this website, you declare to accept the use of cookies.