Myślę, że teraz trzeba znowu wrócić do radia i do Lublina, dlatego że po tych siedmiu latach wróciła pani ponownie do nowego już radia po 1989 roku. To dzięki pani mamy Redakcję Reportażu Polskiego Radia Lublin, która obchodziła niedawno 30-lecie. Jak to było?
To prawda. Może tak zacznę. W 1993 w rok po moim powrocie do Australii Janusz Winiarski, który wtedy był prezesem Radia Lublin zaproponował mi poprowadzenie redakcji. To był człowiek z wizją. On czuł reportaż, choć nigdy nie robił reportażu. Był wcześniej szefem Redakcji Rolnej. Z tej redakcji wyszło troje znakomitych reportażystów Kazimierz Dymel, Hanka Kaczkowska i Wacek Biały. Janusz Winiarski – to on tę redakcję reportażu wymyślił. Ja to mogłam była sobie wymyślać…. bez jego dobrej woli nic by z tego nie wyszło. Potem, w szczegółach, to ja już bardzo dbałam o to, jak się ma rozwijać redakcja. Bardzo mi zależało na tym, żeby wyrwać się z zaściankowości. Mieliśmy więc taki projekt, oboje z Januszem, żeby zrobić konferencję reportażu i dokumentu w Kazimierzu Dolnym.
I to się udało. Do tej pory w środowisku przecież krążą legendy o tych seminariach w Kazimierzu, które Radio Lublin organizowało wraz ze Studiem Reportażu i Dokumentu z Polskiego Radia w Warszawie. To był ogromny sukces.
Tak, to prawda. Wtedy na tych konferencjach reportażu już mieliśmy gości z zagranicy, prawda?
Tu wspomnę Edwina Brysa – świetnego autora z flamandzkiego radia, mistrza dźwięku, który nas tutaj odwiedził nad Wisłą.
Ale teraz wracając do tego, co było moim wielkim marzeniem. Chciałam, abyśmy zaistnieli na forum międzynarodowym, abyśmy jak najwięcej wyjeżdżali za granicę i brali udział w tych najróżniejszych konkursach. Bardzo na to duży nacisk kładłam i przecierałam szlaki. To było bardzo trudne, dlatego że natrafiłam na opór ze strony Warszawy, która nie chciała stracić swojej dominującej pozycji. Wydawało się im, że jak Lubelska Szkoła Reportażu zaistnieje, to to będzie jakieś straszne dla nich zagrożenie. Bardzo się też starałam, aby zespołowo pracować. Każdą nagrodę traktowałam jako wspólny sukces całej redakcji. Promowałam rzeczy ambitne. Ale aby nie budzić zawiści, nigdy nie mogłam dać za dzieło ambitne, nad którym ktoś pracował dwa miesiące, powiedzmy trzech tysięcy. No nie mogłam, bo koledzy zadziobaliby nas. Od razu więc mówiłam, że ja płacę więcej za rzeczy mniej ambitne. Natomiast muszę zaniżyć wycenę za te lepsze, żeby się nie rzucało w oczy. Organizowaliśmy też konkursy wewnętrzne, aby podciągać poziom codziennej produkcji. Myślę też, że bardzo ważne było to, że do redakcji przyszło kilka naprawdę cennych osób, bardzo utalentowanych i obiecujących. To byłaś ty, to był Mariusz Kamiński i Kasia Michalak. Ja naprawdę z radością patrzyłam, jak się rozwijacie, jak coraz lepsze nagrody dostajecie. Bardzo, bardzo byłam dumna z tego, co udało się Wam w tak krótkim czasie osiągnąć. I powiem, że szczytem, taką kulminacją mojej dumy z waszych osiągnięć, był rok 2015, kiedy udało się Redakcji Reportażu, do której ja już należałam tylko jako współpracownik, zorganizować The International Feature Conference (IFC), czyli konferencję reportażu i dokumentu, taką międzynarodową. To było coś bardzo pięknego, cennego, opartego na szczerych dyskusjach, bez niezdrowej rywalizacji. Po prostu puchłam wtedy z dumy.
W ubiegłym roku redakcja obchodziła 30-lecie swojego istnienia. Jak pani ocenia te ostatnie lata?
W moim odczuciu okres po 2015 roku to był bardzo trudny czas. A wiem, co mówię, bo jestem związana z rozgłośnią od 1974 roku. Redakcja Reportażu nie opuściła skrzydeł. To był zawsze wysoki lot. Ale emocje jakie były z tym związane… nękanie czasem… to wszystko było naprawdę trudne do zniesienia. To, że redakcja przetrwała w takim kształcie, w jakim jest, cały czas będąc na topie w czołówce światowej i krajowej, to wynik determinacji zespołu. Reportażyści mieli poczucie, że swojego talentu i tej szansy, którą kiedyś dostali od radia nie należy marnować. Trzymali poziom, pion moralny i przetrwali.
I chciałam jeszcze powiedzieć, że jestem osobą spełnioną, bo właściwie wszystko, co sobie założyłam, to zrealizowałam. Posłużę się tutaj złotą myślą Gabriela Garcii Marqueza. On coś takiego napisał: „To nieprawda, że ludzie przestają marzyć, ponieważ się starzeją. Ludzie się starzeją, bo przestają marzyć”. Więc żeby się nie zestarzeć już całkiem – ciągle jeszcze marzę. Albo mówiąc inaczej – snuję plany.
1 z siostrzeńcem Andrzejem Bernasiem w drodze na wyspę Mafia – Tanzania 2009 zbiory rodzinne
2 przed spektaklem w operze w Sydney 2011 zbiory rodzinne
3 z uczniami Mariuszem Kamińskim i Agnieszką Czyżewska Jacquemet 2023 fot: Iwona Burdzanowska Polskie Radio Lublin
4 portret zbiory rodzinne
5 z Ewą Dados w studiu Polskiego Radia Lublin podczas promocji książki “Busz tuż, tuż” zbiory rodzinne