Lepiej wiedzieć. Uchem Krzysztofa Tubilewicza

Witam w kolejnej audiorecenzji rzeczy do posłuchania – dla Audionomii. Tym razem niekoniecznie we własnej sprawie i niekoniecznie bezkrytycznie; niemniej – po raz kolejny sięgnąłem do zasobów i dokonań reporterskich dziennikarzy Radia 357.

Sytuacja nie archiwalna, nie konfitury, które – smakowite – czekają w naszych zasobach (i które oczywiście polecam). Tylko rzecz bardzo bieżąca. I przy której – wszelkie kwieciste metafory raczej nie będą na miejscu. 

To reportaż dosłownie sprzed kilku dni. Nazywa się „Na granicy bez zmian”. Jego autorem jest Andrzej Rutke, który spędził dobrych kilka dni w okolicach granicy polsko- białoruskiej… bo oczywiście tej granicy dotyczy ten tytuł; i zawartość tego kilkunastominutowego reportażu.

Nie zamierzam popełniać żadnego statementu czy odezwy. To nie będzie także próba uchwycenia, dogłębnego zbadania, czy Andrzej ujął wszystkie perspektywy. Nie sposób przeoczyć choćby na naszym radiowym facebooku – że ta zapowiedź spotkała się z żywymi reakcjami, i to w znacznej mierze negatywnymi. Nie sposób nie dostrzec tego, z jak bardzo negatywnymi reakcjami – spotyka się ten punkt widzenia. Andrzej ma już za sobą reportaż „na wysokości” pierwszego kryzysu na granicy; była to jesień roku 2021.

Stąd aktualny tytuł i teza: „bez zmian”. Pytanie o zmianę, jaka w tej sytuacji mogły powstać – pojawiło się na wysokości – tym razem – zmiany politycznej, która miała miejsce w październiku. 

Więc –  jak to wygląda w rzeczywistości? Jak to wygląda w tym lesie? Bohaterem historii jest były dziennikarz, wieloletni reporter dużej stacji telewizyjnej Piotr Czaban, który trzy lata temu, jak czytamy w opisie, „zamienił etat w telewizji na śpiwór, śpiwór, plecak i niepewność.” Został wolontariuszem, który porusza się po Puszczy Białowieskiej i szuka uchodźców oraz migrantów. 

I Andrzej – wraz z nim – wybrał się na jedną z takich akcji. On jest bohaterem tej historii, On też jest pewnego rodzaju naszym przewodnikiem jako słuchaczy. 

Jeżeli chodzi o sceny, których doświadczamy… tak jak wspominałem: nie jest moim celem znalezienie odpowiedzi na pytania o właściwe rozwiązania tego kryzysu. Myślę, że warto jednak zastanowić się nad tym, kto ostatecznie jest zmuszany do podejmowania bardzo trudnych decyzji dotyczących ewentualnego zawracania tych migrantów i przybyszy – z powrotem na Białoruś. Warto pamiętać o humanitarnym aspekcie tego wszystkiego; jak i o tym, że jesteśmy w to wplątani przez pobliskie reżimy.

Trudne jest też pytanie o rolę i zaangażowanie dziennikarzy. To jedno z kilku takich wydarzeń w ostatnich latach, kiedy ta granica stała się jeszcze bardziej nieostra: czy dziennikarze mogą jednak wspierać pewne protesty, znacząco dzielące społeczeństwo. Takie, w których pojawia się zagrożenie dotyczące demokracji, wolnych mediów, praw człowieka… Ta dyskusja – tutaj również jest zarysowana. 

„Najmocniejsze”, najbardziej przemawiające do wyobraźni – są nie opowieści narratora, tylko po prostu fragmenty konfrontacji, na przykład ze Strażą Graniczną. Na przykład krótkie, szeptane fragmenty, w których słyszymy „owych” ludzi. 

Myślę, że warto w ten sposób dopełnić sobie czy uzupełnić perspektywę.

Pojawia się również wątek polityczny. Jest konkretny zarzut dotyczący pozorów kontrolowania sytuacji na poziomie systemowym, antypushbackowym.

Co do technicznych uwag? Może tu będzie nieco prościej. Spodziewałbym się nieco dłużej przedstawionego dźwiękowo – dosłownie kilku kilkunastu sekund więcej typowych dźwięków lasu – procesu docierania „na miejsce”. Jakiegoś przedzierania się. Wyostrzenia trochę tego dramatyzmu… ponieważ bohater – jest oczywiście chętny do rozmowy i jest tą główną postacią. Niemniej – wydaje mi się, że można było bardziej uwypuklić to, po co de facto też reporter/kolega/Andrzej w tym lesie się znalazł. 

Rozumiem prawidła, którymi rządzi się reportaż emitowany na antenie. Jest to kilkanaście minut. Myślę, że dwie minuty kolejnych wątków – można było poświęcić na odkrywanie tej podróży. Wynika to z opowieści: znajdowanie ich – nie było najłatwiejsze i nie odbyło się w jakiś błyskawiczny sposób. 

Niemniej – gratulacje za odwagę i za świadome podjęcie się tematu, który nie będzie przez wszystkich przyjęty miło.

Uważam, że warto wiedzieć… i warto chociaż poświęcić chwilę na posłuchanie tego typu perspektywy. 

„Na granicy bez zmian” autorstwa Andrzeja Rutke – opowieść o tym, co dzieje się „kilkaset kilometrów od…” – w zależności od tego, gdzie Państwo mieszkają. Warto wiedzieć. Lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć. Polecam serdecznie.

 

Krzysztof Tubilewicz

This website uses cookies

We inform you that this site uses own, technical and third parties cookies to make sure our web page is user-friendly and to guarantee a high functionality of the webpage. By continuing to browse this website, you declare to accept the use of cookies.