Druga bohaterka, mama dwóch córeczek, wspomina traumatyczny poród i wcale nie łatwiejszy początek macierzyństwa, ogromną samotność i potrzebę udowodnienia sobie „że da się radę”, że można „przetrwać” ten trudny czas. Niestety, czasem przetrwanie wiąże się z koniecznością walką z depresją. Ona – pielęgniarka szpitala psychiatrycznego – trafiła do niego jako pacjentka.
Trzecia mama opowiada o miłości i stracie, o tym, jak tuż po urodzeniu ukochanej córki musiała pożegnać tatę. Pełnym emocji, łamiącym się głosem wspomniana, że nie mogła pożegnać się z ojcem, bo wszyscy odradzali wejścia na OIOM kobiecie, która dopiero co urodziła.
Choć są to opowieści różne łączy je miłość do dzieci, odpowiedzialność za nie i przytłoczenie codziennością, którą trzeba perfekcyjnie zorganizować, a która to codzienność bez czujnego oka mamy może w jednej chwili utracić swą perfekcję. To opowieści o tym, jak mało jest mnie-mamy w moim życiu i o tęsknocie za odrobiną czasu dla siebie. Ale to też historie o tym, jak trudno do tej tęsknoty za sobą się przyznać, z poczucia winy, obowiązku, odpowiedzialności…?
Teoretycy i praktycy reportażu mówią o actant modelu jako o schemacie organizacji materii dźwiękowej reportażu. Model ten zbudowany jest na opozycji wartości, przeciwstawnych siłach, które – z racji kontrastowej wobec siebie relacji – dynamizują opowieść. W audycji Kamili Litman actant model zabudowywany jest na osi miłość – samotność, odpowiedzialność- zagubienie, wizja macierzyństwa – rzeczywistość, potrzeby innych – potrzeby moich, a może ich braku.
Audycja jest oszczędna w efekty akustyczne. Wypowiedziom towarzyszą pojedyncze odgłosy codzienności domowej, między innymi wysiadania z windy. Podstawowym elementem tworzywem jest słowo, a trzy przeplatające się historie składają się jedną metaforyczną narrację o zagubieniu w stanie, w którym przecież powinniśmy być szczęśliwe… Przecież „każda matka musi być twardzielka, ciąży na tobie odpowiedzialność, to ty będziesz oceniana” – mówi jedna z pań.
Jest też w audycji muzyka, potęgująca zagubienie i poczucie osamotnienia. Są w końcu wypowiedzi dzieci, ale nie dzieci bohaterek, dograne w innym niż głos kobiet czasie, zawierające stwierdzenia skierowane do mamy: o chęci pomocy, o miłości. Dla mnie są to głosy „z zewnątrz” i choć z pewnością organizują opowieść, chętnie posłuchałbym wersji reportażu pozbawianej tych głosów.
Były oczekiwania, były też reakcje. Po emisji reportażu portal społecznościowy wołał głosami kobiet: Poruszył mnie ten reportaż bardzo, żeby nie powiedzieć- rozwalił/ Wysłuchałam. Dziękuję! Sama mam wiele szczęścia, bo większość tych trudnych tematów mnie nie dotyczy, ale otwieracie oczy takimi historiami/ Od razu mówię …nie słuchać przed praca, bo rozwala…siedzę i zbieram myśli/ Dziewczyny z reportażu jesteście wspaniałe, ze zechciałyście się tym podzielić. Byłyście głosem wielu matek …/ Ciężkie tematy poruszyłaś, ciężko teraz na sercu, ale bardzo dziękuję za ten reportaż. Zmusza do myślenia.