Jak opowiadać o wojnie na Ukrainie? Refleksje z warsztatów radiowych w Tykocinie.

Fioletowe chmury zwiastują koniec dnia. Żaby prześcigają się w głośnym rechotaniu, dając podlaski koncert piosenki wodnej. Poza tym cisza i spokój…

Stoję nad Narwią, zamykam oczy…

Lubię Tykocin…

To miasto, w którym opowieść o wielokulturowości miesza się z opowieścią o bogatej historii tego miejsca. Architektura rynku zachwyca i przenosi nas do dawnego miasteczka żydowskiego. Ale nie o tym przecież chcę pisać. Choć nie bez znaczenia jest tutaj wybór miasteczka na gospodarza Ogólnopolskich Warsztatów Radiowych, które od lat organizuje Radio Białystok. Nie bez znaczenia – ze względu na opowieść, którą można znaleźć i usłyszeć w każdym zakamarku miasta. A my – reportażyści dźwiękowi, lubimy przecież opowieści…

Warsztaty Radiowe są powodem do spotkania twórców, rozsianych po różnych miastach Polski. Dziś do Tykocina przyjeżdżają nie tylko reprezentanci rozgłośni Polskiego Radia, ale także rozgłośni prywatnych oraz reportażyści niezależni. To możliwość otwartej dyskusji o gatunku i poszczególnych audio reportażach, ale także niekończących się wieczornych rozmów w kuluarach.

Lubię Tykocin…

W tym roku sporo twórców podejmowało temat wojny na Ukrainie. Bo przecież – jako opowiadacze ludzkich losów, z tym tematem ostatnio mierzymy się najczęściej. „Każdy sposób opowiadania o wojnie jest ważny” – powiedziała podczas dyskusji Janina Jankowska – prowadząca.

I to zdanie brzmiało mi w uszach dość długo. Każdy sposób jest dobry, bo na naszych oczach i uszach toczy się historia, jesteśmy zobowiązani do jej dokumentowania, mimo wielu trudności: językowych, kulturowych, czy ludzkich…

O problemie etycznym mówił podczas dyskusji Michał Słobodzian z Polskiego Radia PIK, który do Tykocina przywiózł reportaż „Mamo, to nie Twoja wina”, opowiadający o Pani Jolancie – z pochodzenia Rosjance – która pomaga Ukraińcom trafiającym do Polski. Reportaż został bardzo dobrze zrobiony, linię dramaturgiczną autor poprowadził wręcz bezbłędnie. Bohaterkę nagrał w sklepie dla uchodźców – nie bez powodu, bo sklep staje się naturalną osią reportażu. Wszystko dzieje się właśnie w nim. A co mogłoby wydarzyć się, gdyby autor umówił się z Panią Jolantą na spotkanie u niej w domu? Gdyby nawiązał relację poza pracą i obowiązkami, dał jej odetchnąć? Myślę, że bohaterka bardziej by się otworzyła. Miałaby najzwyczajniej w świecie więcej czasu na refleksje, na wsłuchanie się w siebie…

Michał Słobodzian nie decyduje się na to, rezygnuje, bo ciężar tej opowieści jest za duży, bo dramat sytuacji, w jakiej znalazła się Pani Jolanta przerasta każdego człowieka…

I tutaj można tę historię zakończyć. To my jesteśmy twórcami i decydujemy, czy przekraczać granicę, czy nie. I wreszcie – gdzie jest ta granica?

Posłuchajcie reportażu tutaj:

https://www.radiopik.pl/60,556,mamo-to-nie-twoja-wina

Wartym uwagi reportażem o wojnie w Ukrainie jest opowieść Beaty Korbas z Polskiego Radia Rzeszów. „Kirył przewodnik” to dźwiękowe pokłosie wyprawy reporterskiej dziennikarzy Radia Rzeszów w okolice Kijowa. Przewodnikiem i zarazem bohaterem opowieści jest tytułowy Kirył, mieszkaniec stolicy Ukrainy, a także wolontariusz dostarczający pomoc humanitarną w różne rejony Ukrainy.

Dlaczego ta opowieść zachwyca? Bo tytułowy Kirył jest człowiekiem z krwi i kości, z którym reporterzy mają szczęście być w najtrudniejszych momentach jego podróży do Kijowa. W tej opowieści słychać prawdziwe emocje, słychać Ukrainę, przestrzeń, język. Wraz z Kiryłem i reporterami zaglądamy do jego domu i słuchamy opowieści o tym, co z tego domu zostało. Razem z nim przeżywamy emocje. I choć ten reportaż nie jest idealny: w montażu, w realizacji, w dramaturgii, ma to „coś”, co sprawia, że zostaje z nami na dłużej…

Posłuchajcie reportażu tutaj:

https://radio.rzeszow.pl/audycje/reportaz-kiril-przewodnik

Kolejna opowieść, zostająca w pamięci to „Nasza Bucza” – historia Żeni Bacenko z miasteczka Bucza, która stała się niedawno tarczą dla ukraińskiej stolicy i symbolem tej okropnej, antyludzkiej wojny. Mariana Kril – autorka – spotyka się ze swoją bohaterką w domu, w ciszy. Zadaje jedno pytanie: o to, jak Żenia pamięta dzień 23 lutego 2022 roku. I wtedy Żenia uruchamia lawinę wspomnień, słów i tęsknot. Mariana zdecydowała się na monolog, który jest najtrudniejszą formą reportażową. Mimo, że nie ma w tym reportażu scen, brakuje czasem przestrzeni i radiowych środków wyrazu, opowieść broni się sama. Bo bohaterka jest wiarygodna. Bo bardzo chce nam powiedzieć, co przeżyła i z jakim dramatem się zmaga.

Reportaż został nagrany w wersji ukraińskiej, podczas warsztatów w Tykocinie dostaliśmy skrypt w języku polskim. Opowieść była emitowana na antenie Polskiego Radia, a Mariana pracuje w sekcji ukraińskiej Polskiego Radia dla Zagranicy.

Tutaj znajdziecie tę opowieść:

https://www.mixcloud.com/mariana-kril4/reporta%C5%BC-nasza-bucza/?fbclid=IwAR0eFhfuklMw5auh980ywxciltaWBe4GMPyWxJ3PS5WLt7fcY9OZFlBOT3k

Reportaż „Nasza Bucza” wywołał w mojej głowie temat nieprzetłumaczalności dźwięku. Przygotowując reportaż audio, musimy stale myśleć o tym, po co decydujemy się na tę formę. Głos bohatera, emocje, sceny – opowieść, której nie da się przełożyć na papier. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że od paru lat reportażyści radiowi zapominają o niesamowitym języku, jakim jest dźwięk. Mamy skłonności do przegadywania opowieści, do używania tzw. „gadających głów”. Wiele opowieści dźwiękowych zostaje sprowadzonych do dobrej, albo nawet bardzo dobrej publicystyki.

Warto rozmawiać, wymieniać się refleksjami, podpowiadać sobie nawzajem rozwiązania, inspirować się, poszukiwać.

To wszystko możliwe jest właśnie na warsztatach.

Dlatego lubię Tykocin…

 

Magda Świerczyńska-Dolot

This website uses cookies

We inform you that this site uses own, technical and third parties cookies to make sure our web page is user-friendly and to guarantee a high functionality of the webpage. By continuing to browse this website, you declare to accept the use of cookies.