Czy łatwo tobie było znaleźć te oazy ciszy, te miejsca ciszy, no bo tak nawet powiedziałeś, ten świat się tak szybko zmienia, ten pejzaż dźwiękowy się zmienia, że nawet takie miejsce sakralne, które kiedyś było w pewien sposób niedostępne, w pewien sposób właśnie takie cichsze, za parę lat wygląda, brzmi zupełnie inaczej.
To jest taki temat, który właściwie dotyczy szerszego problemu, mianowicie takiego, czy mamy dostęp do przeszłości, czy mamy tak naprawdę dostęp do akustycznej przeszłości.
Czy jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, jak brzmiały te przestrzenie 70-80 lat temu. Najczęściej nie ma nagrań z nich, z tych przestrzeni. Zostają jakieś relacje, opisy.
To jest ciekawe, że tak naprawdę znowu proces słuchania, wejście do tej przestrzeni to jest proces tu i teraz. Być może tak naprawdę te tematy właśnie wiążą się tak naprawdę z próbą
budowania, powiem wprost, utopii, albo wchodzenia w przestrzeń iluzji, albo wyłapywania czegoś unikatowego i jednocześnie jest takiego zwiewnego, że to są chwile po prostu.
To są takie momenty, elementy czasu, które nie goszczą na długo. Maszyny do Ciszy chyba są takim tekstem, który oświetla, rzuca światło na taki temat. Ja też nie przez przypadek wybrałem, szukając tych tropów. Tam nie ma żadnych nowości, nie ma czegoś takiego gorącego, że o tym się mówi, pisze, to są wszystko rzeczy, które miały miejsce, wybrzmiały.
Być może niektóre zostały sprowadzone do takiego lapidarnego sformułowania typu 4.33 Cage’a, no to jest utwór o ciszy, a ja próbuję na nowo podejść do tego z takim namysłem jednak szerszym, humanistycznym, nie muzykologicznym. Nie zamykam tych rzeczy w ramach. Wydaje mi się, że te teksty kultury, one też otwierają pole do myślenia, do polemiki, to znaczy do rozumienia pewnych procesów. Że gdyby nie te utwory, niektóre już zapomniane, niektóre odkryte na nowo i znowu zapomniane, tak jak kompozycja Erika Satie, odkryta przez Cage’a w połowie XX wieku, właściwie teraz się znowu nie gra jej zbyt często, ale one mają jakiś taki wymiar, jakiś taki ciężar gatunkowy, że kiedy skupimy uwagę, kiedy zaczniemy o tym myśleć, czytać, że one są wciąż aktualne, wyraziste albo zostawiły taki ślad, który pozwolił zbudować kolejne piętra jakby w poszukiwaniach właśnie tych przestrzeni, tych paradoksów.
Więc te wszystkie elementy gdzieś tam składają się na taką wielogłosową, mam nadzieję, historię, że są to podwórka, to wcale nie są jakieś spektakularne miejsca, albo są to ogrody, albo są to takie właśnie fenomeny na styku architektury, natury, trochę to jest element takiego trochę dzikiego krajobrazu. Pojawiają się te nisze, pojawiają się te fenomeny, które które gdzieś tam przyciągają zupełnie innym wolumenem, atmosferą albo tym, że brzmią odmiennie niż wszystko.
Mówisz o tym atlasie ciszy. Atlas ma to do siebie, że się go otwiera raz na jakiś czas i ma się właśnie takie jakieś podstawowe hasła, które uświadamiają, w przypadku atlasu świata, jak ten świat jest ogromny, w przypadku atlasu, jakim są maszyny do ciszy, myślę, rzecz taką bardzo, bardzo prozaiczną, ale uświadamiają, jak ta cisza tak naprawdę jest nam potrzebna.
To z pewnością tak jest. Wydaje mi się, że w procesach myślenia, bycia, ten element, ten stan odejścia od zatrzymania, bo można też potraktować ciszę w sensie w ruchu jako moment statyczny. A z drugiej strony właśnie koncepcja atlasu i tego encyklopedyzmu. Jeden z tekstów dotyczy ponownie przeglądanego atlasu ptaków, gdzie widzę jak pewne koncepcje po prostu się rozkładają na części pierwsze, rozpadają się trochę. Ta wiara, przekonanie w te pojęcia, że one wciąż są stałe, stabilne, fundamentalne. Myślę tu o ciszy, o środowisku, o zjawiskach akustycznych. Świat ulega tak potężnym zmianom, że bardzo trudno jest rzeczywiście powiedzieć ok, teraz będzie tak i już nigdy to się nie zmieni.
Pejzaż ze swojej natury jest zmienny, tak jak cisza być może z perspektywy danych lat, być może wieków będzie trochę filtrowana przez doświadczenie, będzie postrzegana inaczej.
A z drugiej strony jest też ten taki horror vacui, kulturowy strach też, obawa przed ciszą. Ciszą, która być może przynosi zaniepokojenie, obawę. Ona jest oznaką braku aktywności, może braku życia, lęku przed rzeczami ostatecznymi. No i też można szukać w języku, tak sobie myślę, w idiomach, ale w wyrażeniach, że mamy tą niepokojącą ciszę, martwą ciszę w języku, ciszę przed burzą. Oczywiście jest też błoga cisza, ale zastanawiają mnie właśnie te rozliczne połączenia językowe, które jednak wskazują bardziej na stan zaniepokojenia, jakiejś uważności i to nie są wcale takie pozytywne aspekty.
Bardziej one stawiają człowieka w obowiązku czuwania, niż obowiązku relaksu i spędzania czasu w bezmyślnych jakichś pozach. Tak naprawdę te maszyny do ciszy, one też jakby wrzucają drugi bieg, to znaczy drugi poziom myślenia o tym, że jesteśmy otoczeni maszynami i to raczej się nie zmieni, chyba że stanie się coś takiego, o czym nawet futurolodzy nie mówili. Ale maszyny do ciszy są też takim rodzajem gry kulturowej, tzn. tak jak powstają maszyny rozrywki, kultura spędzania wolnego czasu. Teoretycznie wszystkie te maszyny mają służyć temu, aby człowiek i jego życie stało się wygodniejsze, łatwiejsze, prostsze. Ale z drugiej strony osaczenie przez maszyny, ten brak ciszy właśnie, to że używamy telefonów, Internetu, różnych takich rzeczy, które ciągle dają nam impulsy do aktywności, do działania. Trudno ukryć się w pewnych działaniach albo trudno nie informować, bo pojawił się nowy nawyk, a nawet nałóg może, informowania albo bycia informowanym.
Ale z drugiej strony ten proces algorytmiczny, który się odbywa, on również świadczy o tym, że oto coś, co jeszcze kilkadziesiąt lat temu wychodziło z laboratoriów naukowych i służyło komunikacji, teraz temat komunikacji odpowiednio tagowany, staje się formą spędzania wolnego czasu, rozrywki, wymiana, nieustanna wymiana informacji. Myślę, że właśnie ta dwoistość maszyny do ciszy, że z jednej strony ona w moim przekonaniu i metaforycznie idzie w kierunku zaniechania, wyciszenia pewnych elementów jako obiekt, architektury czy tekst, ale z drugiej strony pozostaje w obiegu maszyn, że również przez kulturę, przez architekturę wytwarzają się pewne obiekty, które mają nieco inną funkcję. Powiedziałbym, że są takim odejściem od normy.
Ale z drugiej strony pozostajemy wciąż w polu maszyn, tak sobie to wyobrażam. Najmniejsze teksty kultury, tak jak wpiszę w jednym tekście, że być może poezja i te przestrzenie pomiędzy wyrazami są najprawdopodobniej są sprzymierzeńcem ciszy. Ta najmniejsza odległość jednostka między słowami to być może jest takie miejsce dla ciszy, gdzie ona rzeczywiście może się rozwijać, spełniać, nasycać jakąś przestrzeń w mikroskali.