“Bucza” – recenzja pierwszego odcinka serii podcastów produkcji Voice House

Wojna z oddali

Voice House, producent podcastów eksperckich i wspierających rozpoznawalność marek, zaprezentował pierwszy odcinek dźwiękowej opowieści o Buczy. Zapowiadane są cztery części, każda z nich trwa około dwudziestu minut.

„Bucza” pojawia się w czasie, gdy spada nie tylko zainteresowanie wojną w sąsiednim kraju, ale i akceptacja dla szerokiego wsparcia udzielanego mieszkającym w Polsce Ukraińcom.

Autorką scenariusza jest urodzona w Charkowie dziennikarka i tłumaczka Agnieszka Szypielewicz. Za realizację dźwięku odpowiada Kamil Sołdacki, a narratorem jest założyciel i szef firmy Jarosław Kuźniar, w przeszłości dziennikarz i prezenter Polskiego Radia, Radia Zet, TVN 24 i Onetu.

Producent reklamuje „Buczę” jako „zapis z wojennego frontu” oraz „dokument podcastowy w najlepszej jakości dźwięku”. Formalnie jest to udźwiękowiony tekst reporterski. Inaczej niż w artystycznych dokumentach dźwiękowych, wypowiedzi rozmówców uzupełniają narrację i są jej całkowicie podporządkowane. Na pierwszy plan wybija się narrator czytający wcześniej stworzony tekst. Cała opowieść skupia się na jego głosie nagranym w bliskim planie – najbliższym spośród wszystkich innych głosów pojawiających się w tym odcinku. Głos narratora jest mocny i perfekcyjny pod względem dykcji, choć nie uchroniło to całości przed dwoma wpadkami. Obie pod koniec czwartej minuty: „Władymira Lenina” i „ terytorium obejmujące dzisiejsze miasto i okoliczne lasy należał do braci Krasowskich”.

Materiał Voice House

Narrację prowadzoną ze studia uzupełniają wypowiedzi polskich reporterów relacjonujących agresję Rosji na Ukrainę – Pawła Reszki i Szymona Opryszka – oraz Ołeny Żeżery-Szaposznikowej, ukraińskiej dziennikarki, która uciekła z Buczy przed wojskami agresora i teraz mieszka w Poznaniu. Żeżera-Szaposznikowa jest tu jedyną osobą związaną z Buczą od urodzenia. Barwa i prozodia jej głosu, a więc i wiele emocji w nich zawartych, giną jednak pod polską wersją czytaną przez narratora. To jego głos dominuje. Przykrywa nawet i te fragmenty, słowa, zdania, które zostałyby wyeksponowane jako oczywiste w klasycznym dokumencie, czerpiącym z audialności dźwięku, a nie tylko z jego tekstowości.

Dźwięk ma w tej produkcji charakter dosłowny do tego stopnia, że kiedy w narracji pojawia się wątek kolei, słyszymy odgłosy żelaznych kół toczących po torach.  Kiedy jest mowa o samolotach, słychać silniki odrzutowca, gdy narrator opowiada o mleku, muczy krowa.

Klarowny i celny pomysł dramaturgiczny, oparty na legendzie o Buczy jako o mieście powstałym z buntu przeciwko władzom carskim (w drugiej wersji – buntu robotników żądających zaległego wynagrodzenia) dostaje twarz mieszkańca Buczy, który nie ma nazwiska ani imienia – jest tylko głosem. Nagranie z początku wojny, kiedy obywatele podkijowskiego miasteczka przepędzili wojsko rosyjskie, pełne uzasadnionej wściekłości i furii, stało się wiralem. Podawali je sobie internauci, trzymający kciuki za zwycięstwo Ukrainy i zbudowani postawą cywilów. Filmik nagrany komórką w Buczy odtwarzały także stacje radiowe i telewizyjne. To najmocniejszy element pierwszego odcinka, a zarazem jedyne nagranie powstałe w Buczy. Reporterskie, mimo że amatorskie i anonimowe.

Autorzy i realizatorzy wykorzystali tylko część narzędzi, jakie oferuje postprodukcja dźwięku, aby zbliżyć słuchaczy do portretowanego miejsca i pozwolić im poczuć Buczę, choćby poprzez uprzestrzennienie gotowych atmosfer, zaczerpniętych z bibliotek dźwięków.

Muzyka nie przeszkadza, buduje nastrój, ma charakter neutralnego tła, podbijającego narrację jedynie w kluczowych momentach. Nie zapisuje się wyraźnie w pamięci. W dużej mierze przypomina ilustracyjne kompozycje tworzone dla potrzeb filmu, rozpisane na kameralny skład z klasyczną orkiestracją. Jedyny charakterystyczny motyw, który pojawia się w ciągu niecałych osiemnastu minut, wybrzmiewa na duduku, tradycyjnym instrumencie ormiańskim.

„Bucza” jest zgrana dość ciasno, z niewielką przestrzenią na własne refleksje. Kolejne słowa wpadają do uszu, nie pozwalając się zatrzymać ani usłyszeć tego, co może znaleźć się między słowami. Trudno wczuć się w drugi plan, w oddech, w prozodię.

Dźwiękowa opowieść o Buczy jest dostępna za paywallem. Jakość nagrania w aplikacji, przynajmniej w okresie próbnym, nie jest bezstratna, co wyraźnie słychać.

 

 

This website uses cookies

We inform you that this site uses own, technical and third parties cookies to make sure our web page is user-friendly and to guarantee a high functionality of the webpage. By continuing to browse this website, you declare to accept the use of cookies.