“Autorką wszystkiego, co robię jest Islandia, a ja reaguję tylko na to, co słyszę” – rozmowa z Kasią Paluch-Łukasiak, twórczynią dźwiękowej mapy Islandii

Urodziła się w Zakopanem, z wykształcenia jest muzykiem, od 7 lat mieszka i tworzy na Islandii – bo jak mówi, nie wyobraża sobie bardziej przyjaznego i inspirującego miejsca do życia. Islandzka natura zainspirowała ją także do stworzenia wyjątkowej – bo dźwiękowej mapy wyspy. Z Katarzyną Paluch – Łukasiak, twórczynią projektu „Noise From Iceland” rozmawia Dominika Dębska z Polskiego Radia Białystok.

 

Spotkałyśmy się w maju, podczas International Features Conference, która odbywała się w tym roku akurat w Reykjaviku. Kasia zabrała mnie do swojego ulubionego miejsca w stolicy Islandii, gdzie mogłyśmy rozmawiać o dźwiękach i życiu na tej pięknej wyspie. Po spotkaniu pozostał reportaż „Fale Islandii” – a teraz także ten wywiad, który nagrałyśmy kilka dni temu, w lipcu w szczególnych okolicznościach. Udało mi się złapać Kaśkę przed kolejnym wyzwaniem, dzień po erupcji wulkanu Fagradalsfjall na półwyspie Reykjanes – wieczorem moja rozmówczyni wyruszyła, by dodać kolejny punkt na swojej dźwiękowej mapie Islandii.

 

Ja nagrywam swoje pytania na swój mikrofon, a ty nagrywasz na swój – dlatego, że masz nie mniej profesjonalny sprzęt – na co dzień z niego dosyć intensywnie korzystasz.

 

Tak, mam nie mniej profesjonalny sprzęt, ponieważ korzystam z niego na co dzień, nie jest to co prawda taki sprzęt jak twój, ale póki co daje radę całkiem dobrze. Staram się wybierać takie sprzęty do nagrywania, które jednocześnie mogę nosić ze sobą cały czas.

 

Czy pamiętasz pierwszy dźwięk Islandii, który cię tak uderzył, był charakterystyczny, który wrył ci się w pamięć?

 

Pierwszy dźwięk na Islandii to zdecydowanie jaskinia. Na pewno nie był to pierwszy dźwięk Islandii, który usłyszałam, ale to był pierwszy dźwięk Islandii, którego słucham świadomie, też dlatego że jako przewodniczka w tej jaskini taki miałam właśnie zamysł, żeby ludzie przy zgaszonych światłach, w totalnej ciemności słuchali odgłosów jaskini. I to był też tak naprawdę dla mnie pierwszy moment kiedy to robiłam. Więc podziemie Islandii. To był dźwięk kapiącej wody przede wszystkim, bo na Islandii gleba jest cały czas wilgotna i ona przecieka przez skały lawowe, które wyglądają trochę jak gąbki, ale było coś w tym dźwięku – poza tym, że kapiąca woda – było też coś bardzo kojącego, bo w jaskiniach islandzkich nie ma echa i te wodę naprawdę bardzo tak krystalicznie, dokładnie słychać. Więc wspomnienie mam takie, że to było bardziej nawet medytacyjne doznanie niż foniczne.

 

A skąd ci się narodził pomysł, żeby mapę Islandii zrobić właśnie dźwiękową?

 

W jaskini lodowej, w której pracowałam, poznawałam bardzo różnych ludzi. Sporo się od nich uczyłam – to było bardzo fajne, bo oni się uczyli ode mnie o Islandii i o jaskini i o geologii, a ja od nich. Jedną ważną bardzo lekcję, która wpłynęła na moje zainteresowanie dźwiękami Islandii w takim szerszym zakresie było spotkanie z panią bodajże oceanografką, która nie widziała. I mimo tego podróżowała po Islandii i opowiadała mi, kiedy spacerowałam z nią po jaskini, że poza bardzo pięknymi widokami Islandia ma jeszcze bardzo wiele innych rzeczy do zaoferowania – jak zapachy faktury i dźwięki. I wtedy pomyślałam, że jak już słucham Islandii pod ziemią regularnie, tak chciałabym w równym stopniu skupienia i zaangażowania posłuchać też innych miejsc na Islandii. Postanowiłam, że odwiedzę te miejsca Islandii które już znam i być może nowe miejsca, ale tym razem zamiast aparatu fotograficznego będę mieć ze sobą recorder. Tak zaczęła się moja przygoda z nagrywaniem dźwięków Islandii i umieszczaniem ich na mapie w taki troszkę przewrotny sposób, bez zdjęć, żeby każdy mógł sobie wyobrazić swoją własną Islandię i skupić się właśnie na brzmieniu, a nie na tym jak te miejsca wyglądają.

 

archiwum prywatne Kasi Paluch-Łukasiak

Tobie się też udała wyjątkowa rzecz, bo pomysł stworzenia dźwiękowej mapy nałożył się na pandemię – a to stworzyło zupełnie nowe możliwości…

 

Mój pomysł się narodził jeszcze przed pandemią, więc założenie było takie, że będę te dźwięki nagrywać z całym anturażem miejsc takich jak gejzer albo wodospad Gullfoss, gdzie jest sporo ludzi. Wtedy jeszcze nie było ich tak dużo jak teraz, ale i tak sporo. No ale rzeczywiście parę tygodni po rozpoczęciu nagrania Islandia została odizolowana od świata jak większość świata i turyści z powierzchni Islandii zniknęli. w zasadzie z dnia na dzień. Przez to miałam szansę nagrać te Islandię taką dziewiczą, wręcz pierwotną i bez cywilizacji, bez odgłosów samochodów, samolotów, byłam tylko ja i na przykład wodospad.

 

Ja na przykład, kiedy po powrocie z Islandii włączyłam sobie dźwięki na twojej mapie, poczułam – choć większości tych miejsc nie miałam szansy przez te parę dni obecności na International Features Conference odwiedzić – że one faktycznie mają takie działanie pobudzające emocje. To jest coś, co paradoksalnie, może bardziej poruszyć niż zdjęcia spektakularnych widoków, których też przecież na Islandii nie brakuje.

 

Dźwięk rzeczywiście ma ogromną siłę i my sobie nawet nie zdajemy sprawy z tego tak naprawdę na co dzień, bo nie skupiamy się na zmyśle słuchu, tak jak na wzroku. Ale dźwięk bierze ogromny udział w tym, jaką mamy percepcję świata, jak rozumiemy. To samo dotyczy filmów, czy gier komputerowych, w których to właśnie dźwięk sprawia, że świat gry czy filmu jest immersyjny i możemy się w nim zatopić. To nie obraz to czyni, tylko tylko właśnie dźwięk, z czego sobie większość osób nie zdaje sprawy. I nasze ciało i nasza psychika, czy pierwotne podstawowe reakcje są też mocną uwarunkowane dźwiękami. Na przykład rzecz, którą mamy ostatnio bardzo blisko i która jest bardzo aktualna – trzęsienia ziemi w Reykjaviku. To właśnie dźwięki, które się wydobywają podczas tych trzęsień ziemi, o niskich frekwencjach – to są dźwięki, których się boimy w sposób naturalny. Człowiek jest tak zaprogramowany żeby się bać niskich częstotliwości, więc dźwięk odgrywa ogromną rolę w tym jak postrzegamy świat i chyba właśnie dlatego, że nie zdajemy sobie z tego sprawy na co dzień, on ma tak ogromną siłę, kiedy skupimy się wyłącznie na dźwięku.

 

A jak brzmi trzęsienie ziemi? Bo my mamy wyobrażenie trzęsących się przedmiotów, ale to nie musi być przecież tylko to.

 

Tak, nawet napisałam artykuł na temat tego, czy słyszymy trzęsienie ziemi, bo pojawiało się to pytanie dosyć często na różnych grupach islandzkich związanych z geologią i strona noicefromiceland była typowana jako miejsce, gdzie można znaleźć dźwięk trzęsienia ziemi. Udało mi się nagrać dwa lata temu coś takiego. Ale warto wiedzieć, że trzęsienia ziemi, czyli fale sejsmiczne, mimo tego, że podobnie jak fale dźwiękowe są falami mechanicznymi, są jednak falami o zbyt niskiej częstotliwości, żeby ludzkie ucho było w stanie to wychwycić. Więc to, co my słyszymy, to nie jest trzęsienie ziemi per se, tylko drganie przedmiotów. Dużo częściej są to drgania strukturalne – budynków albo przesuwających się skał ziemi i nie wiem, czy to nie jest związane z samą geologią Islandii, ale jest to taki… może nawet czasem podobny do dźwięku burzy dźwięk. Pamiętam pierwsze trzęsienie ziemi jakie „usłyszałam” tutaj – wtedy myślałam, że samochód wjechał w budynek. To był taki odgłos. Więc zdecydowanie jest to dźwięk zderzających się ze sobą różnych przedmiotów.

archiwum prywatne Kasi Paluch-Łukasiak

Mówiłyśmy o tym, że dźwięk też jest falą mechaniczną, która oddziałuje też na nasze ciało. Czasami jak słyszymy jakiś dźwięk, to czujemy ciarki na skórze. Czy masz takie dźwięki, które wywołują w tobie aż tak intensywne reakcje?

Te reakcje, na przykład „ciar”, które przechodzą człowieka, kiedy słyszę jakiś dźwięk – z jednej strony mają na pewno związek z tym że dźwięki są po prostu falami mechanicznymi, które na nas oddziałują, ale też bardzo trudno jest jakiekolwiek dźwięki odizolować od naszych emocji. To jest zagadnienie dla osób zajmujących się psychologią czy fizjologią dźwięku. Kiedy rozmawiałam z panią profesor Dianą Deutsch z Uniwersytetu Kalifornijskiego (specjalizującą się w psychologii muzyki), która zajmuje się badaniem tego typu oddziaływania dźwięku na ludzi (jest autorką bardzo różnych odkryć) to podczas rozmowy z nią dowiedziałam się, że nie ma takiej możliwości, żeby stwierdzić jakieś obiektywne działanie dźwięku na człowieka. To w jaki sposób słyszymy melodię czy odbieramy dźwięki jest zresztą zależne od tego, jaki językiem posługujemy się od dziecka, jakim językiem posługiwali się nasi rodzice na przykład… Cały ten aspekt kulturowy i wychowawczy bierze udział w tym, jak na końcu odbieramy dźwięk. Więc odpowiadając na Twoje pytanie odnośnie dźwięku, który na mnie tak oddziałuje to oczywiście pierwsza rzecz, która mi przychodzi do głowy to jest wulkan i lawa. Dlatego, że pamiętam te emocje, które mi towarzyszyły podczas nagrywania tych dźwięków do tego stopnia, że kiedy słyszę dźwięk lawy to ja wręcz czuję w nosie zapach spalenizny mchu. Lawa ma taki charakterystyczny zapach, trochę jak ognisko i siarka, więc ja to czuję jak słucham tego dźwięku i to są dźwięki, które wywołują we mnie zdecydowanie najgłębsze emocje. Samo ich brzmienie jest bardzo ciekawe, bo wulkan tak mruczy…. Ja generalnie lubię takie dźwięki jak odgłosy burzy, piorunów, wulkanu czy wściekłego oceanu. Ale to wspomnienie i to w jaki sposób wulkan na mnie emocjonalnie oddziałuje na pewno gra ogromną rolę w moim odbiorze tego dźwięku. Nie da się od tego uciec.

 

Tworzysz też muzykę która jest inspirowana dźwiękami Islandii. Zresztą, jak rozmawiałyśmy podczas naszego spotkania na wyspie, mówiłaś, że w muzyce Islandii słychać naturę Islandii. Ta audiosfera islandzka mocno cię też zainspirowała do tworzenia muzyki.

 

To prawda, Islandia jest bardzo muzyczna I w języku islandzkim i w dźwiękach natury słychać taką muzyczność. Więc jeżeli ktoś jest muzykiem, a mogę się tak chyba nazwać, i ma taką wrażliwość – to nie jest chyba trudne zostać zainspirowanym do tego, żeby dograć jakąś muzykę, bo to po prostu samo przychodzi… Ale ja zawsze mówię, że główną autorką wszystkiego, co robię jest Islandia, a ja tak naprawdę reaguje na to co słyszę i co ta wyspa mi daje, więc te reakcje wynikają pewnie z wrażliwości. No i pewnie z wykształcenia muzycznego. Ale te sztormy, wodospady, wulkany – to wszystko jest muzyka.

 

archiwum prywatne Kasi Paluch-Łukasiak

Nagrywasz płytę ze swoją muzyką, ale mówiłaś też o tym, że chciałabyś wydać także płytę zawierającą dźwięki o częstotliwościach, które będą działały kojąco na ludzi.

 

Nawet już rozpoczęłam pracę nad tą płytą i pierwszy singiel pojawił się miesiąc albo dwa miesiące temu. Wykorzystuje w nim nagrania z komunikacji pilotów i wieży kontroli z lotu z Keflaviku na lotnisko JFK w 1992 roku. Historia zdobycia tych taśm nadaje się na osobny podcast. Temu towarzyszy ambient, czyli gatunek, który bardzo lubię, ale w którym dopiero stawiam pierwsze kroki. A drugim utworem, nad którym teraz pracuje, jest utwór który wykorzystuje przede wszystkim częstotliwość 40 Hz. Podobno ta częstotliwość dobrze oddziałuje na mózg i jest wykorzystywana na przykład w leczeniu demencji czy choroby Alzheimera, a ponieważ mam rodzinne historie związane z tymi problemami, to stwierdziłam, że na pewno nie zaszkodzi. A może ktoś włączy ten utwór na słuchawkach i to poprawi mu kondycję mózgu… Udało mi się wygenerować te częstotliwość – wyeksportować z nagrań terenowych. Do tego dograłam muzykę, więc jest to trochę eksperymentowanie, ale też pamiętam, że mój kolega kompozytor kiedyś powiedział, że on nie lubi stwierdzenia „muzyka eksperymentalna”, bo się zastanawia: czy te eksperymenty są na ludziach przeprowadzane? Więc nie jest to muzyka eksperymentalna, ale podejmuję się różnych eksperymentów. Najważniejsze jest dla mnie to, żeby to wszystko brzmiało ładnie. Nie jest trudno zrobić dziwną muzykę z poskładaniem częstotliwości, programowaniem rzeczy, ale żeby to jeszcze brzmiało ładniej i żeby to właśnie miało takie kojące działanie, żeby można sobie było po prostu na przykład spać do tej muzyki to już wymaga trochę wysiłku, zwłaszcza mnie fance techno… Pracuję ciężko nad tym. I mam nadzieję, że tej zimy pojawi się już płyta.

 

To czekamy. Na mapie noisefromiceland cały czas pojawiają się nowe miejsca, nowe dźwiękowe warianty znanych miejsc. Nagrywasz też w tym czasie?

 

Nagrywam cały czas, bo dużo podróżuję z gośćmi z Polski, którzy nas odwiedzają przez całe lato. Mam szansę poodwiedzać miejsca, w których już byłam, ale nie tylko. Nagrywam dźwięki. Wyrwałaś mnie właśnie z natury, w której biegałam, ale otworzono właśnie szlak na wulkan, który wczoraj wybuchł. Więc nie wiem, jak to zrobię, bo po 15 km biegania w górach już ledwo chodzę, ale nie wiem, czy wytrzymam do jutra. Czy nie pakuję recordera i nie pójdę znowu, zwłaszcza, że widzę wulkan przez okno. Dym widać i to duży. Śmieszne, bo od miejsca, w którym otworzyła się szczelina wulkanu, ma on nazwę mały baranek. A wygląda z okna jak całkiem duży baran. Taki pióropusz gazu i chmury. Trochę przerażająco, ale bardziej ekscytująco.

 

To czekamy w takim razie na efekty twoich nagrań terenowych. Dziękuję bardzo.

 

Dziękuję bardzo – nagrania będą na pewno.

archiwum prywatne Kasi Paluch-Łukasiak

Dźwiękową mapę Islandii można znaleźć na stroniehttp://Noisefromiceland.com.

Tam też znajdziecie link, do muzyki na Spotify, którą tworzy Katarzyna Paluch – Łukasiak.

Reportaż z majowego spotkania można znaleźć na stronie Radia Białystok https://www.youtube.com/watch?v=QaKHFmSWyBM

 

This website uses cookies

We inform you that this site uses own, technical and third parties cookies to make sure our web page is user-friendly and to guarantee a high functionality of the webpage. By continuing to browse this website, you declare to accept the use of cookies.