Autor jest konieczny, tak jak sól w dobrej kuchni. Posumowanie Ogólnopolskich Warsztatów Reportażu Tykocin 2024

Warsztaty Reportażu Radiowego nie są połączone z konkursem, atmosfera jest więc robocza, a uczestnicy prezentują nie tylko dzieła skończone, ale także materiały, nad którymi pracują lub które nastręczają im trudności. Ideą spotkania jest wymiana myśli, wzajemne wsparcie i inspiracja.

Tykocin – miejscowość nad brzegiem Narwi, senny rynek z pomnikiem Czarnieckiego i niskie łąki, na których leniwie pasą się krowy.  Spokój, cisza, ale do czasu… Co roku na kilka dni robi się tu głośno, bo miasteczko  nawiedzają miłośnicy audio opowieści i na tych kilka dni staje się ono stolicą polskiego dokumentu radiowego i reportażu. W ubiegłym tygodniu na warsztaty w sercu Podlasia zjechali twórcy audio z dwunastu rozgłośni regionalnych Polskiego Radia oraz przedstawiciele anten ogólnopolskich i mediów niepublicznych.

Warsztaty Reportażu Radiowego nie są połączone z konkursem, atmosfera jest więc robocza, a uczestnicy często prezentują materiały, nad którymi pracują lub które nastręczają im trudności. Ideą jest wymiana myśli, wzajemne wsparcie i inspiracja.

Dla mnie w tym roku istotny był przede wszystkim duży komponent radiowości prezentowanych prac. Większość autorów nie ograniczała się tylko i wyłącznie do spotkania i rozmowy z bohaterem, podjęła też wysiłek pokazania otaczającej go sonosfery. Warto w tym kontekście wymienić pracę Alicji Pietruczuk i Aleksandry Sadokierskiej (PR Białystok) „Wieś.. .a jakby jej nie było”, która otworzyła warsztaty. Autorki w soczystym, autentycznym wielogłosie pokazały absurdy otaczającej nas rzeczywistości.  Bardzo mocno dźwiękowa była też druga praca gospodarzy, zamykająca warsztaty. Dominika Dębska i Joanna Sikora dokumentowały drogę klubu piłkarskiego Jagiellonia Białystok do mistrzostwa Polski. Warto zwrócić uwagę na świetny dźwiękowo i realizacyjnie początek. Został on rozpisany na różnorodne głosy,  podejmujące jeden po drugim, w różnych przestrzeniach i kontekstach, słowa hymnu drużyny futbolowej z Podlasia. Efekt jest  piorunujący i sugeruje pogłębioną analizę społeczną piłkarskiego szaleństwa. Okazuje się jednak, że audiodokument idzie w kierunku „wydarzeniówki” i skupia się na kibicach drużyny. No cóż, kontekst zdobycia mistrzostwa i szaleńcze tempo pracy utrudniły autorkom rozwinięcie tematu. Ale nic straconego, następny sezon przed nami.

Natomiast audiodokument „Barbórecka” Małgorzaty Lachendro (PR Katowice) to przykład bardzo umiejętnego połączenia dźwięku, który znaczy i słowa, które tłumaczy. Autorka traktuje historię obrazu św. Barbary z kopalni Andaluzja jak filtr narracyjny, dzięki któremu możemy przyjrzeć się z bliska i ludziom i miejscu, w którym oni żyją. Nieustannie rozwija historię i bardzo umiejętnie buduje tła dźwiękowe, całość ujmując w piękną klamrę echa starej pieśni upamiętniającej życie patronki górników. Szkoda, że ten muzyczny motyw nie pojawia się częściej. Bardzo dobrze słuchało się też drugiej pracy z Katowic. Agnieszka Loch oddała głos jednemu z podopiecznych zmarłego księdza Jana Kaczkowskiego.  Tu opowieść niósł przede wszystkim plastyczny głos bohatera, bardzo świadomego zarówno przekazywanych treści, jak i sposobu, w jaki je przekazuje.

Bardzo dobrze wykorzystał dźwięk także Antoni Rokicki (SRiD PR Warszawa). Jego audiodokument „Rozmowa z maszyną” opowiada o wpływie sztucznej inteligencji na pracę radiowca. Autor celowo tak dobrał brzmienia głosów „Szi” i autentycznych bohaterów, że ciarki chodzą po plecach, bo pod koniec opowieści trudno się zorientować,  kto jest prawdziwy, a kto tylko wygenerowany.

Zupełnie prawdziwi byli natomiast bohaterowie audiodokumentu Michała Słobodziana (PR Pomorza i Kujaw) „Niebo@com”. Autor zafundował nam ultrazbliżenie z człowiekiem, jego cielesnością, zmysłowością i potwornym bólem. Siłą tego audiodokumentu były sceny i precyzyjny świadomy montaż. Nie usłyszeliśmy żadnego niepotrzebnego słowa, które mogłoby utopić sens w wielomówstwie.

Niestety nie można było tego powiedzieć o wszystkich prezentowanych pracach. Często autorzy pozwalali swoim bohaterom zagadać siebie i słuchacza. Dali się uwieść urokowi kolejnych anegdot lub zapomnieli, że podstawą udanego montażu, a potem kompozycji jest dyscyplina myślowa, świadomość tego, o czym chcemy opowiedzieć oraz autorski, krytyczny stosunek do nagrania.

 

Obok skończonych audiodokumentów pojawiły się też propozycje prac z dużym potencjałem. Interesujący był pełen scen i obrazów materiał Marleny Płaskiej (PR Kielce). Autorce udało się uczestniczyć w pierwszym spotkaniu potomków Ocalonych z dziećmi i wnukami polskiej rodziny, u której ich przodkowie spędzili wojnę.  Ogromny potencjał na doskonały dokument ma też propozycja Michała Zaręby (PR Pomorza i Kujaw), który spotkał  wspaniałego opowiadacza – wędrownego artystę lalkarza o niezwykłych losach. Kryminalny serial mógłby powstać na podstawie nagrań Mateusza Sienkiewicza, który przyjrzał się bliżej historii pewnej gwiazdy na pomniku. We wszystkich trzech przypadkach namysł nad dramaturgią i dobra realizacja dają szansę na powstanie świetnych audiodokumentów lub serialu.

Warto pamiętać, że dramaturgia i sztuka opowiadania nie są równoznaczne ze znalezieniem dobrego tematu, bohatera i wydarzenia. Autor jest konieczny, tak jak sól w dobrej kuchni. Autorom wielu prezentowanym w Tykocinie pracom tej świadomości zabrakło.

Podsumowując: to co dzieje się obecnie w polskim audio, idzie trochę wbrew potężnemu nurtowi podcastyzacji, który ogarnął media zachodnie. W artykule podsumowującym tegoroczny ASF pisałam o dominującej roli narracji, która niejako przykrywa nagrania autentycznych ludzi, scen, przestrzeni. Pierwsze skrzypce zaczyna grać skrypt. Ten sposób opowiadania, który – trzeba to przyznać uczciwie – ma liczne grono zwolenników i słuchaczy, zaczyna się pojawiać w Polsce w mediach prywatnych i społecznych.  Na razie nie widać jednak tej tendencji w polskiej radiofonii publicznej.  Czy to dobrze, czy źle? Chyba nie w takich kategoriach trzeba to rozpatrywać. Tu raczej chodzi o różnorodność i dostosowanie sposobu opowiadania do tematu i do typu odbiorcy.

Świat się zmienia, nawet w Tykocinie. W tym roku po raz pierwszy od wielu lat pastwisko nad Narwią było puste. Krowy zniknęły. Ciekawe, co będzie za rok…

This website uses cookies

We inform you that this site uses own, technical and third parties cookies to make sure our web page is user-friendly and to guarantee a high functionality of the webpage. By continuing to browse this website, you declare to accept the use of cookies.