Tykocin – miejscowość nad brzegiem Narwi, senny rynek z pomnikiem Czarnieckiego i niskie łąki, na których leniwie pasą się krowy. Spokój, cisza, ale do czasu… Co roku na kilka dni robi się tu głośno, bo miasteczko nawiedzają miłośnicy audio opowieści i na tych kilka dni staje się ono stolicą polskiego dokumentu radiowego i reportażu. W ubiegłym tygodniu na warsztaty w sercu Podlasia zjechali twórcy audio z dwunastu rozgłośni regionalnych Polskiego Radia oraz przedstawiciele anten ogólnopolskich i mediów niepublicznych.
Warsztaty Reportażu Radiowego nie są połączone z konkursem, atmosfera jest więc robocza, a uczestnicy często prezentują materiały, nad którymi pracują lub które nastręczają im trudności. Ideą jest wymiana myśli, wzajemne wsparcie i inspiracja.
Dla mnie w tym roku istotny był przede wszystkim duży komponent radiowości prezentowanych prac. Większość autorów nie ograniczała się tylko i wyłącznie do spotkania i rozmowy z bohaterem, podjęła też wysiłek pokazania otaczającej go sonosfery. Warto w tym kontekście wymienić pracę Alicji Pietruczuk i Aleksandry Sadokierskiej (PR Białystok) „Wieś.. .a jakby jej nie było”, która otworzyła warsztaty. Autorki w soczystym, autentycznym wielogłosie pokazały absurdy otaczającej nas rzeczywistości. Bardzo mocno dźwiękowa była też druga praca gospodarzy, zamykająca warsztaty. Dominika Dębska i Joanna Sikora dokumentowały drogę klubu piłkarskiego Jagiellonia Białystok do mistrzostwa Polski. Warto zwrócić uwagę na świetny dźwiękowo i realizacyjnie początek. Został on rozpisany na różnorodne głosy, podejmujące jeden po drugim, w różnych przestrzeniach i kontekstach, słowa hymnu drużyny futbolowej z Podlasia. Efekt jest piorunujący i sugeruje pogłębioną analizę społeczną piłkarskiego szaleństwa. Okazuje się jednak, że audiodokument idzie w kierunku „wydarzeniówki” i skupia się na kibicach drużyny. No cóż, kontekst zdobycia mistrzostwa i szaleńcze tempo pracy utrudniły autorkom rozwinięcie tematu. Ale nic straconego, następny sezon przed nami.
Natomiast audiodokument „Barbórecka” Małgorzaty Lachendro (PR Katowice) to przykład bardzo umiejętnego połączenia dźwięku, który znaczy i słowa, które tłumaczy. Autorka traktuje historię obrazu św. Barbary z kopalni Andaluzja jak filtr narracyjny, dzięki któremu możemy przyjrzeć się z bliska i ludziom i miejscu, w którym oni żyją. Nieustannie rozwija historię i bardzo umiejętnie buduje tła dźwiękowe, całość ujmując w piękną klamrę echa starej pieśni upamiętniającej życie patronki górników. Szkoda, że ten muzyczny motyw nie pojawia się częściej. Bardzo dobrze słuchało się też drugiej pracy z Katowic. Agnieszka Loch oddała głos jednemu z podopiecznych zmarłego księdza Jana Kaczkowskiego. Tu opowieść niósł przede wszystkim plastyczny głos bohatera, bardzo świadomego zarówno przekazywanych treści, jak i sposobu, w jaki je przekazuje.
Bardzo dobrze wykorzystał dźwięk także Antoni Rokicki (SRiD PR Warszawa). Jego audiodokument „Rozmowa z maszyną” opowiada o wpływie sztucznej inteligencji na pracę radiowca. Autor celowo tak dobrał brzmienia głosów „Szi” i autentycznych bohaterów, że ciarki chodzą po plecach, bo pod koniec opowieści trudno się zorientować, kto jest prawdziwy, a kto tylko wygenerowany.
Zupełnie prawdziwi byli natomiast bohaterowie audiodokumentu Michała Słobodziana (PR Pomorza i Kujaw) „Niebo@com”. Autor zafundował nam ultrazbliżenie z człowiekiem, jego cielesnością, zmysłowością i potwornym bólem. Siłą tego audiodokumentu były sceny i precyzyjny świadomy montaż. Nie usłyszeliśmy żadnego niepotrzebnego słowa, które mogłoby utopić sens w wielomówstwie.
Niestety nie można było tego powiedzieć o wszystkich prezentowanych pracach. Często autorzy pozwalali swoim bohaterom zagadać siebie i słuchacza. Dali się uwieść urokowi kolejnych anegdot lub zapomnieli, że podstawą udanego montażu, a potem kompozycji jest dyscyplina myślowa, świadomość tego, o czym chcemy opowiedzieć oraz autorski, krytyczny stosunek do nagrania.