Audioserial „Czarny Romans”. Uchem Krzysztofa Tubilewicza

Witam Was ponownie i od razu zachęcam do wysłuchania wersji audio tej recenzji, ponieważ otwiera ją fragment zwiastuna produkcji, o której przyjdzie mi tym razem opowiadać! To jest druga z opowieści o rzeczach do słuchania. Pierwszy odcinek nie był pilotem; umówiliśmy się, że nasze „spotkania” będę realizowane co dwa tygodnie.

Tym razem mam dla Was do polecenia zupełnie inną produkcję. To rzecz do słuchania w ramach Audioteki – aplikacji, strony, przepastnego wora produkcji stricte audiobookowych, ale też rozmaitych przedsięwzięć po prostu dźwiękowych – takich jak seriale audio czy słuchowiska w odcinkach. Również dokumentalnych. To poza tym produkcja znacznie dłuższa niż kilkunastominutowa, bo mamy tu do czynienia z kilkoma odcinkami po kilkadziesiąt minut. Oczywiście ta recenzja nie będzie długa w sposób proporcjonalny.

Audioserial „Czarny Romans”. Myślę, że należy się kilka słów na temat rozmachu tego przedsięwzięcia. Sam fakt, że istnieje zwiastun i to w formie wideo do zobaczenia na YouTube – o czymś świadczy. Twórcy zdecydowanie w rozmach poszli – a chodzi o produkcję, która jest dokumentem, śledztwem, opowieścią o człowieku, który był – i jest do dziś – kojarzony przez mieszkańców Warszawy (a z pewnością także tych przyjezdnych, którzy mieli okazję napatoczyć się na niego na Nowym Świecie) – kojarzony ze stołeczną ulicą. I nie chodzi o „granie na stricie”, jakby to określił Maciej Maleńczuk, tylko o nieustanne na nim przebywanie. O osobę w kryzysie bezdomności, lub po prostu bezdomną, bo kwestię tego, czy mógł być to świadomy wybór „Romana” – pozwolę zostawić sobie otwartą. To zresztą jedno z ważniejszych pytań tej opowieści. Czy Roman mógł świadomie porzucić to, co posiadał wcześniej?

Kim był Czarny Roman? Kim był najsłynniejszy warszawski bezdomny? Szaman, cinkciarz, kolorowy ptak… Odkrywanie tej tajemnicy zajęło ekipie blisko rok! „Żeby być jak najbliżej dawnych ścieżek Romana, autorzy audioserialu urządzili studio nagraniowe w Domu Towarowym Braci Jabłkowskich w centrum Warszawy. Twórcy zajrzeli nie tylko na warszawskie ulice, którymi chodził Roman, ale też poza Warszawę i poza Polskę, do Berlina, Amsterdamu czy Nowego Jorku. Rezultat poszukiwań to portret nieszablonowej postaci i kronika polskiej transformacji.” – tak czytamy w oficjalnym opisie. To także potężny wielogłos, jeśli chodzi o twórców i narratorów. Choć na pierwszy plan wysuwa się dwóch- nie sposób nie wymienić wszystkich: to Michał Marczak, Katarzyna Szczerba, Cezary Ciszewski, Dionisios Sturis, Agata Karlicka i Jerzy Rogiewicz. Mamy też bardzo obecny motyw trąbki i kontrabasu, oraz udział zespołu proMODERN, o którym jeszcze wspomnę. Dodam, w ramach podsumowania tej skali – że w produkcji wzięło udział ponad sto osób. I – jak chwali się sama Audioteka (uważam, że słusznie) – to pierwszy polski audioserial zrealizowany na taką właśnie skalę. To produkcja sprzed kilku lat.

fot. Audioteka

Nie wiem jak macie Wy. Wydaje mi się, że z postaciami mijanymi na ulicy i obecnymi głównie na ulicy – nie muszą one nas wyłącznie odstraszać swoją fizjonomią. Mogą być w prosty sposób intrygujące. I właśnie z taką postacią mamy do czynienia tym razem. W ramach kilku odcinków otrzymujemy rasowe dziennikarskie śledztwo. Twórcy po prostu próbują dojść do tego kim był Czarny Roman i jak to się stało, że wylądował w miejscu, w którym wylądował. Jak to się stało, że opowieść zaczynają mieszkańcy „rewiru” Romana i właściciele okolicznych biznesów, a trop wiedzie do Nowego Jorku, zahacza o zespół Lady Pank, o cinkciarstwo i cały klimat lat dziewięćdziesiątych, który okazuje się być peakiem poprzedniej aktywności Romana? To naprawdę koronkowa robota i galeria niezwykle ciekawych wypowiedzi. Niesamowicie zrealizowana, ale nie tylko przegadana rzecz.

W ramach niemal jednego całego odcinka otrzymujemy wielobarwną dźwiękowo sekwencję, w której autorzy spędzają całą dobę z osobami bezdomnymi w Warszawie. Włącznie z graniem na ulicy, awanturami, bójkami i ujawnianiem sposobów na wyciąganie od nas – przechodniów – symbolicznej złotóweczki oraz z interwencjami pogotowia… Naturalizm i swoboda tej opowieści są powalające. Moim zdaniem ten sposób opowiadania jest znacznie ciekawszy i bez niepotrzebnego nadęcia w porównaniu do tradycyjnych, egzaltowanych, płaczliwych narracji, których mogliśmy się nasłuchać w klasycznych reportażach.

Mamy zjawisko, które usłyszałem w kilku podobnych produkcjach, to znaczy „widoczne szwy” tej opowieści. Nie, że coś grubymi nićmi zostało tu uszyte, tylko wyraźnie zaznacza nam się cały proces dochodzenia do nowych szczegółów i informacji. Słyszymy zwroty typu „porozmawialiśmy z nią/ nie zgodziła się/ wyszliśmy tu/ zobaczyliśmy to”. Mamy dwóch bardzo obecnych narratorów, ale bardzo dobrze się tego słucha. Mam jedno zastrzeżenie, ale o nim później.
Miałem wspomnieć o zespole proMODERN. To coś, co zaimponowało mi na zupełnie innym, abstrakcyjno-twórczym poziomie, jeśli chodzi o produkcję. Otóż Czarny Roman był postacią obecną także w czasach wszechobecnego Internetu i smartfonów i bez problemu można na Youtube’ie znaleźć nagrania z jego udziałem i wypowiedziami. Autorzy zdecydowali się jednak na inny zabieg. Pewne teksty, które Roman miał w zwyczaju wykrzykiwać i powtarzać jak zdartą płytę wykonuje właśnie ten chóralny zespół. Efekt jest absolutnie piorunujący. Mamy więc fenomenalną, wciągającą historię. Polecam słuchać na dobrym sprzęcie, choćby spacerując; niekoniecznie po Warszawie. Drobiazgowe śledztwo, humor, piękne wypowiedzi mniej lub bardziej znanych postaci, bo przewija się na przykład Jerzy Urban i Wienio. Ale – to największa tym razem prywata – znalazł się także współbywalec pewnego pubu na Żoliborzu, którego bardzo zaskoczony poznałem po głosie, a nie pamiętam nawet, jak się dokładnie nazywa. Później powiedział mi, że jego wypowiedzi zostały zarejestrowane, kiedy był pod wpływem marihuany… Nie wiem czy to rzutowało na jego słowotwórczość, ale jest on autorem bardzo ciekawych określeń w kierunku Romana. Jak choćby „piękny obiekt ludzki”.

Kwestia, co do której mam zastrzeżenie? Chodzi o narratorów i dzielenie się ich przemyśleniami między sobą i z odbiorcą. W czasami bardzo prostolinijny sposób, co akurat jest super, ale… – co przyznaje jeden z nich na samym początku – panowie troszkę nie dowożą tego dykcyjnie. Chodzi o wyraźność teg,o co mówią i jak mówią. I myślę, że nawet kilka dni ćwiczeń zrobiłoby tutaj różnicę. Lub sugestia od realizatora, żeby mówili wolniej. Tak – wychodzi, że nawet niektórzy rozmówcy wypowiadają się znacznie płynniej i dowożą pod tym kątem bardziej.

Ale to tak, by nie tworzyć tu totalnej laurki!

Jeśli postacie tego typu co Roman wzbudzały współczucie, ale też intrygowały Was; jeśli zastanawialiście się nad możliwą skrywaną przez każdą z tych postaci historią – to zdecydowanie opowieść dla Was. Czarny Roman odsłania się tu bowiem zdecydowanie. W którymś momencie nawet… zbyt zdecydowanie – ale w tym miejscu postawię kropkę!

Polecam. Audioteka. Czarny Romans. Monumentalna rzecz. Na YouTube znajdziecie pierwszy odcinek:

https://www.youtube.com/watch?v=XtPL2FjkmlI

 

Kolaż, Eliza Matusiak

This website uses cookies

We inform you that this site uses own, technical and third parties cookies to make sure our web page is user-friendly and to guarantee a high functionality of the webpage. By continuing to browse this website, you declare to accept the use of cookies.