Anatomia wysiedlenia. O słuchowisku dokumentalnym Marty Rebzdy „To słowo”

Czy zastanawialiście się kiedyś, jaki wpływ na percepcję audialnej opowieści może mieć pora roku, pora dnia, słońce zaglądające przez okno albo światło lampki rozpraszające mrok pokoju – cichej przystani, która ułatwia nam słuchanie? Ja zaczęłam się nad tą zależnością zastanawiać kilka dni temu, kiedy w środku upalnego czerwcowego dnia włączyłam słuchowisko Marty Rebzdy „To słowo”. Audycja opowiada o wydarzeniach, które miały miejsce latem 1943, czyli dokładnie osiemdziesiąt lat temu.

Pierwsze minuty dzieła wykreowały w mojej wyobraźni obraz lata na wsi, a panująca tego dnia duchota sprawiła, że niemal sensualnie doświadczyłam  tych pierwszych emocji, które do pachnącego sianem gospodarstwa przyniosło słowo „wysiedlenie”. Słowo, które w słuchowisku powraca wielokrotnie, stając się niejako centralnym atrybutem świata przedstawionego. I choć można wskazać głównych bohaterów opowieści– chłopską rodzinę Mulawów z Tarnogrodu na Zamojszczyźnie – wydaje się, że w centrum artystycznego namysłu Autorki znajduje się nie tyle fabularne odtworzenie ich losów, co przede wszystkim próba oddania językiem dźwięku sytuacji wysiedlenia. Słowo to (element znaczący) – prowadzi nas do znaczonego – całego spektrum emocji i zdarzeń wiążących się z wypędzeniem i odebraniem człowiekowi jego bezpiecznego świata.

Akcja zarysowana w słuchowisku zaczyna się 30 czerwca 1943 roku, kiedy to do Tarnogrodu (dziś powiat biłgorajski) przybywają niemieccy żandarmi i dają mieszkańcom kwadrans na spakowanie dobytku i opuszczenie domostw. Wydarzenie to relacjonuje nam kilka głosów, jak się szybko domyślimy, należących do członków tej samej rodziny. Niebanalnym pomysłem Autorki jest zawieszenie tych głosów w dwóch wymiarach czasowych: w „teraz” – gdy historia jest rekonstruowana z okruchów niedoskonałej pamięci oraz  we „wtedy” – gdy wypowiedzi braci (Ryszarda – 9 lat, Henryka – 7 lat, Mariana – 5 lat, Stanisława – 3 lata) brzmią niczym echo pytań zadawanych przez nieświadome rozgrywającego się dramatu dzieci. Ukazanie dziecięcej perspektywy uświadamia słuchaczowi,  z czym wiązała  się nowa sytuacja zarówno dla małych jak i dorosłych jej ofiar. Wysiedlenie to niewiedza.

Wprowadzenie dziecięcych głosów, na przykład w przejmującej scenie zapędzenia ludzi na tarnogrodzki rynek, ma nie tylko funkcję ewokowania znaczeń i emocji. Ten wyrazisty komponent struktury brzmieniowej audycji stanowi kontrapunkt w stosunku do drastyczności opisywanych zdarzeń, ale też wobec innego charakterystycznego zabiegu związanego z dźwiękowym tworzywem. Twórcy słuchowiska zdecydowali się bowiem na odważny krok: wprowadzenie do narracji partii chóralnych – śpiewu bezwzględnych niemieckich „wojowników”. Zgaduję, że pomysł ten wiąże się z nazwą operacji pacyfikacyjno-wyśiedleńczej – „Wehrwolf” (z niem. wilkołak). Ta z kolei, jak jest to wyjaśnione w audycji, nawiązuje do starogermańskich wierzeń o nieustraszonych wojownikach noszących wilcze skóry. Przerysowane stylistycznie partie śpiewane sytuują opowieść w konwencji baśni, a baśń to przecież narzędzie tłumaczenia zawiłości świata, którym posługują się rodzice małych dzieci. Podczas wysiedlenia dzieci, te najsilniejsze, muszą radzić sobie z głodem, bólem, śmiercią swoich rówieśników. Rodzice pragną zniwelować skutki tych strasznych doświadczeń. By zmniejszyć cierpienie –  sięgają po baśń. Bo wysiedlenie to cierpienie.

żródło Wikipedia

Punktem zwrotnym w opowieści Marty Rebzdy jest pojawienie się postaci protagonistów: Róży i Jana Zamoyskich. Działający w Komitecie Rady Głównej Opiekuńczej arystokraci, po zapoznaniu się z tragicznymi warunkami panującymi w obozie dla wysiedlonych w Zwierzyńcu (tu trafiają bohaterowie wydarzeń), postanawiają zrobić wszystko, by wydobyć z niego chociaż najmłodsze dzieci. Jan Zamoyski udaje się w tej sprawie do samego Odilo Globocnika. Mało kto zdaje sobie sprawę, że oprócz kiełbas i koniaków, potrzebna była wtedy niebywała odwaga arystokraty, który stanął twarzą w twarz z jednym z największych zbrodniarzy wojennych, odpowiedzialnym za akcję Reinhard i kierującym operacją Wehrwolf. Ordynat, prawdopodobnie na krótko, przekonał Globocnika, że nie prowadzi się wojen z dziećmi. Ostatecznie Róży i Janowi Zamoyskim udało się ocalić życie ponad czterystu maluchów, które trafiły do założonej przez małżonków ochronki. Wysiedlenie to test człowieczeństwa.

Niezwykła jest scena kulminacyjna namalowana dźwiękiem w słuchowisku „To słowo”. Pełna napięcia scena, w której kluczową rolę odgrywa…cisza. To moment, kiedy rodzice muszą podjąć decyzję o oddaniu dzieci pod opiekę ordynata i jego żony. Muszą uwierzyć, że dzieci nie zostaną wywiezione w głąb Rzeszy. Muszą zaufać parze arystokratów – ludziom, z którymi nie łączy ich nic oprócz języka. W tej scenie milknie bardzo obecna w słuchowisku muzyka –  w tle słyszymy cichy, beztroski śpiew ptaka, który jest znakiem lata i życia. Życia, które ostatecznie zwycięży. Wysiedlenie to także nadzieja na to zwycięstwo.

W zrealizowanym z rozmachem słuchowisku Marty Rebzdy wystąpili znakomici aktorzy, m.in. Danuta Stenka, Leon Charewicz, Anna Dereszowska. Ich głosom towarzyszyła skomponowana przez Piotra Mossa muzyka niosąca emocje niewyrażalne w słowach. Na uznanie zasługuje mistrzowska reżyseria Waldemara Modestowicza oraz realizacja dźwięku Macieja Kubery. Audycja, ukazująca wydarzenia sprzed osiemdziesięciu lat, jest jednocześnie uniwersalną przypowieścią o doświadczeniu, którego nawet z upływem czasu nie sposób oswoić.

Posłuchaj:

https://jedynka.polskieradio.pl/artykul/3076681,Marta-Rebzda-–-To-slowo-Premierowe-sluchowisko-w-Jedynce-POSLUCHAJ

Kasia Michalak

This website uses cookies

We inform you that this site uses own, technical and third parties cookies to make sure our web page is user-friendly and to guarantee a high functionality of the webpage. By continuing to browse this website, you declare to accept the use of cookies.